matka urodziła oboje, nim ukończyła siedemnasty rok życia.

pozostałych kandydatek, ale z całą pewnością przewyższała je entuzjazmem. Podziwiał też jej ambicję i determinację, która w pewnym momencie zaczęła się niebezpiecznie zbliżać do histerii. W końcu zdecydował, że jej nie zatrudni. Była za młoda i za ładna, no i miała za mało doświadczenia. Mimo to nie mógł przestać o niej myśleć. A im dłużej myślał, tym trudniej było mu się pogodzić z własną decyzją. Ta Julianna miała w sobie jakąś determinację, która wskazywała, że będzie poważnie traktować swoje obowiązki. No i ten entuzjazm! Zauważył też, że jest dosyć obyta. Z pewnością wiedziałaby, jak należy zachować się w towarzystwie i jak tytułować różne osobistości. Zachowywała się tak, jakby miała dużo więcej lat. No, może nie tak dużo, ale na pewno z dziesięć. Richard skręcił w Gerard Street, prowadzącą w stronę jeziora. Uśmiechnął się, przypomniawszy sobie sposób, w jaki Julianna na niego patrzyła. Jakby całkowicie mu ufała. Jakby wierzyła w niego bez najmniejszych zastrzeżeń. Już teraz była przekonana, że on wygra te wybory. Te i kolejne, za każdym razem o wyższą funkcję... Potrząsnął głową, rozbawiony własnymi myślami. Kiedy tak na niego patrzyła, przypomniał sobie lata spędzone w Tulane. To wtedy był prawdziwym zwycięzcą. Nie do pobicia. Wystarczyło, że skinął palcem http://www.medycznie.org.pl/media/ w eter. A potem usłyszały głęboki męski głos: – Cześć, Kate. Bardzo proszę, żebyś przekazała tę informację Juliannie: ,,Znam już twoją odpowiedź. Zdradziłaś mnie po raz ostatni. Musisz zginąć. Ty i Emma’’. ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄ- TY PIERWSZY Autostrada ciągnęła się w nieskończoność. Ciemność przecinały jedynie światła samochodów, ale i one stawały się coraz rzadsze. Kate jechała już parę godzin, nie zastanawiając się nad tym, gdzie zamierza dotrzeć. Po prostu chciała jak najbardziej oddalić się od Johna Powersa. Trzymała kurczowo kierownicę, jakby to była ostatnia nić, która łączyła ją z życiem. Bała się, że gdy rozluźni uścisk, do głosu dojdzie strach.

-Nie, nie musi - syknęła Laura. Zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Jej zapach owiewał go zapraszająco, wabił, odbierał resztki silnej woli. - Muszę iść. Laura złapała go za rękę. -Kobieto, do cholery, puść mnie! Sprawdź Powersowi, co o tym sądzi Firma. – Spojrzał mu prosto w oczy. – Tak, żeby zrozumiał, jasne? Kondor skinął głową. – Gdzie mam go szukać? – Nie wiem. – Jakieś dodatkowe instrukcje? – Rób co chcesz, byle po cichu. – W porządku. – Kondor podniósł się z miejsca. – A swoją drogą, widziałem się z Lukiem Dallasem. – I? – Sprawia dobre wrażenie. No i świetnie pisze. – Jest w porządku – stwierdził Morris. – Można mu zaufać?