historia była naprawdę interesująca. Sędzia, zgodnie ze swoim odrażającym, samolubnym charakterem, odmówił

nie skonczył w pudle. - Wzruszył ramionami. - To stare dzieje. Wykaraskał sie z tego. - Podszedł do niej, ponownie ujał ja za ramiona, ale tym razem łagodnie, i postawił ja na nogi. Jego oddech pachniał tytoniem. - A teraz... posłuchaj... - Patrzył na nia stanowczo. - Tom zostanie... na jakis czas. Tylko na jakis czas. Dopóki nie poczujesz sie lepiej. Dobrze? Zastanawiajac sie, czy nie popełnia błedu, wolno skineła głowa i pozwoliła sie objac. Poczuła na policzku miekka wełne jego marynarki i na chwile przymkneła oczy. - No dobrze. Na jakis czas - zgodziła sie, usiłujac wzbudzic w sobie jakies uczucie dla tego człowieka, jej me¿a i ojca jej dzieci. Szukała w sobie jakiegos sladu po łaczacej ich przecie¿ kiedys miłosci i namietnosci, jakiegos dobrego wspomnienia, czegokolwiek, co mogłoby ja przekonac, ¿e kiedys wydarzyło sie miedzy nimi cos szczególnego. Z trudem powstrzymała cisnace sie do oczu łzy, czuła, ¿e wszystko jest nie tak, jak byc powinno. Zło¿yła cnotliwy pocałunek na policzku Aleksa. Mo¿e jednak uda im sie jakos uratowac rozpadajacy sie zwiazek. 180 http://www.mojabudowa.biz.pl/media/ 126 zasad. Była te¿ pewna, ¿e starsza pani nigdy nie zmienia raz podjetych decyzji. - Jamesa nie ma w pokoju dziecinnym - powiedziała Marla, kiedy szły korytarzem. - Byłam tam. - Jest na dole. Z Fiona i pania Eugenia. Dobrze. Jedno zmartwienie mniej. Sprawnie, jak dyrektor muzeum, Carmen pokazała jej pokoje na trzecim pietrze - pomalowana na ¿ółto sypialnie Cissy, gdzie panował straszny rozgardiasz. Ksia¿ki, dyskietki, płyty kompaktowe i kolorowe pisma le¿ały porozrzucane po całej podłodze. Na toaletce stało mnóstwo słoiczków i tubek z kosmetykami, na scianach wisiały plakaty młodzie¿owych

- Halo? - wycedziła przez te idiotyczne druty unieruchamiajace jej szczeki. - Marla! Jestes w domu! - Usłyszała pełen entuzjazmu, kobiecy głos. W tle panował głosny zgiełk rozmów. - Na pewno miałas ju¿ dosc szpitala. Jak sie czujesz? - Jeszcze ¿yje. Sprawdź I była. Teraz, kiedy wspomnienia napływały falami, widziała całe swoje ¿ycie z przera¿ajaca dokładnoscia. W wieku kilkunastu lat czuła sie oszukana i odrzucona. Przepełniona gorycza. Z całej duszy nienawidziła Marli Cahill, małej ksie¿niczki jej ojca. Po spotkaniu w kosciele Kylie widywała ja czasami z daleka i czuła, ¿e jej przyrodnia siostra odwzajemnia jej fascynacje. Marla podró¿owała po całym swiecie, uczyła sie ¿eglowac na zatoce, chodziła na bale i zabawy, wydawała pieniadze w Pary¿u i Nowym Jorku, a Swieta Bo¿ego Narodzenia spedzała w Acapulco, na Bahamach lub w Aspen. Jezdziła swoim własnym BMW i studiowała w presti¿owym prywatnym college'u dla którego jej