Na jej szyi ujrzał tylko czerwoną plamę; będzie miała potężny siniak. To

Cal Hodges i Niles Goolighan - zaraportował Bobby. - Jedna z pielęgniarek w szpitalu zgłosiła, że jakieś dwa podejrzane typy kręcą się wokół budynku. - I to byli ci dwaj? - Prawdopodobnie, chociaż ostatecznie nie zdołała ich zidentyfikować. Ściągnęli prawnika, tak się tu wydzierał o ich prawach, że chyba na ulicy było go słychać. - Tym razem już się nie wykręcą - podsumował Sean. - Dobrze, ją właśnie skończyłem służbę, muszę biec, mam dodatkową robotę, ostatnio sporo mi się ich uzbierało, bo próbuję odłożyć trochę pieniędzy. Mogę brać dodatkowe prace, prawda, panie poruczniku? - Możesz. - Czyli ci dwaj już wcześniej kręcili się pod szpitalem... - mruknął na poły do siebie Sean, gdy znów zostali sami. - Czy to możliwe, by ich celem była Mary? - zastanowiła się na głos Jessica. - Niemożliwe, to w końcu tylko para durnych dzieciaków. - Musisz zacząć na siebie uważać. - Ja zawsze uważam. - Nie, musisz naprawdę zacząć uważać - rzekł z naciskiem. http://www.my-medyczni.net.pl Błogosławiona Cindy, pomyślała Kelsey. Zawsze wszystko załagodzi. Co właściwie łączyło ją z Sheilą? To nie moja sprawa. Moja, poprawiła się. Do czasu odnalezienia Sheili. - Jasne, za nic w świecie nie przepuściłbym takiej okazji - zapewnił Dane. Skoczył i popłynął do swojej łodzi. Nate nie czekał, aż do niej dotrze. Od razu wrzucił bieg i ruszył. Dane siedział przy sterze. Starał się myśleć racjonalnie. Kelsey miała rację. Grupa przyjaciół nie mogła wspólnie dusić kobiet krawatami. Teraz będą się trzymać razem. Kelsey nie zostanie prawdopodobnie

nią. - Rysunek Sheili - odpowiedziała. Podszedł, wziął rysunek do ręki. Wyraz twarzy Dane'a rzadko cokolwiek zdradzał. Teraz jednak tak. Głęboki smutek. - Sądzisz, że narysowała Andy'ego Lathama? Sprawdź i uważnie się jej przyjrzał. Teraz Kelsey jeszcze lepiej rozumiała, dlaczego ten mężczyzna podobał się Sheili. W jego spojrzeniu nie było żadnej tajemnicy ani gry. Starannie badał ją wzrokiem. Nie rozbierał kobiety spojrzeniem. Posuwał się dalej. - Czy to ostatnia? - zapytała matka dzieci. Miała na nosie biały krem. Policzki, pozbawione tej ochrony, spiekły się na raka. - Ostatnia - potwierdził Izzy, nie odrywając wzroku od Kelsey. Uśmiechał się zagadkowo. Zawinął ryby w brązowy papier, który wziął z pojemnika ustawionego na