— Myślałam, że... nienawidzisz mnie za to, co... sądziłeś,

w dzień, nie przejmując się bardziej niż chłodnym przyjęciem Shey. Zniechęcała go do siebie, jak tylko mogła, a wciąż miała wrażenie, że go to bawi. Początkowo proponował jej pomoc, ale stanowczo odmówiła. To wcale go nie ostudziło. Przychodził nadal, razem z Peterem, swoim ochroniarzem. Godzinami przesiadywali przy kawiarnianym stoliku. Peter też wkrótce stał się nieodłącznym elementem ich kawiarni. Zwłaszcza gdy Shelly była w pracy. Shelly, matka dwójki dzieci, kobieta świeżo po rozwodzie, niechętnie przyjmowała jego awanse. Pod tym względem ona i Shey zachowywały się podobnie. W połowie tygodnia sytuacja się pogorszyła, bo Tanner zaczął przysyłać kwiaty. Zdumiewał ją. Nigdy w życiu nie przypuszczała, że należy do kobiet ceniących takie gesty. Musiała mu oddać sprawiedliwość, że przynajmniej ocenił ją należycie. Zamiast róż, które same się narzucały, wybrał delikatne kompozycje ze stokfotek. http://www.nabudowie.biz.pl/media/ bagaże. Spotkają się z panem później w hotelu. -Wasza Wysokość... - zainterweniował najwyższy ochroniarz. - Spokojnie, Emil - książę zbył go dostojnym skinieniem głowy. Iście królewska maniera, pomyślała Shey. Emil nie dawał za wygraną. - Król będzie bardzo niezadowolony, gdy dowie się, że książę pojechał z obcą osobą. W dodatku bez nas. Tanner obrzucił Shey szybkim spojrzeniem, po czym zwrócił się do Emila: - Myślę, że dam sobie radę z tą panią. - Nigdy nie wiadomo, Wasza Wysokość. Może jednak

niepokojąca. Przed śmiercią Karoliny dziewczynka nie do końca zdążyła się wyzbyć dziecięcego tłuszczyku, teraz jednak nie zostało po nim ani śladu. I chociaż nie była aż tak chuda jak Flic ani nie miała podkrążonych oczu jak Imogen, wyglądała stanowczo zbyt szczupło i mizernie, niemal jak własny cień. - Po śmierci Richarda - tłumaczyła mu wcześniej Sylwia - Chloe Sprawdź - Czego? - spytał rozdrażniony głos. - To tylko ja. - Zuzanna otworzyła drzwi. - Przyniosłam ci małe co nieco. Chyba nie masz nic przeciwko temu? Imogen leżała na łóżku wciąż w tej samej koszulce z Astrid. Ufarbowane na czarno krótkie włosy sterczały na wszystkie strony, odcinając się od bladej twarzy. - Zimno tu. - Zuzanna postawiła tacę na łóżku. - Może chcesz szlafrok albo sweter? - Nie, dziękuję. - Dasz radę coś zjeść? - Jasne. - Dziewczyna wzruszyła ramionami. - Nie jestem chora. Zuzanna usiadła w nogach łóżka. - I tak trzymać.