– Tak. Czytałam o tym w gazetach i wydało mi się to bez sensu. Pisali,

smakuje mniej więcej tak samo. Położył grzanki na talerzyku i usiadł przy stole. Kate podsunęła mu sportową kolumnę gazety ,,Times Picayune’’. – Czytałam, że Starbucks chce otworzyć kawiarnię w Nowym Orleanie. Szykuje się wielka feta. – Zmarszczyła brwi. – Mam nadzieję, że po drugiej stronie jeziora. Inaczej możemy stracić część klientów. – A jak ci idzie w twoim domu wariatów? – W domu wariatów? – No, w ,,Uncommon Bean’’. – Nie wiem, dlaczego nazywasz moją kafejkę domem wariatów! Wszyscy są tam przecież zdrowi na umyśle. Richard posmarował grzankę dżemem. – Ty jesteś zdrowa, ale reszta to wariaci. Zaśmiała się. Jej pracownicy rzeczywiście wyglądali nieco ekscentrycznie. – Kawiarnia to nie kancelaria prawnicza. – Żartujesz! – Klienci oczekują luźniejszej atmosfery, a moi pracownicy nie są wariatami, tylko mają ciekawą osobowość! Ot co. – Skoro tak uważasz... – Jasne. – Kate nasypała sobie muesli do miseczki, dodała owoców i http://www.nabudowie.info.pl/media/ Jacka strasznie to irytowało. Sam nie wiedział dlaczego. Nad czym ta kobieta tak się zastanawia. Przecież pisze tylko rubrykę o manierach, a nie wielką amerykańską powieść. Im dłużej patrzył, tym bardziej go to irytowało. Malinda ani razu się nie pochyliła ani nie przygarbiła, a przecież nikt na nią nie patrzył. Jak można być cały czas tak doskonałą? - Z czego zrobimy oczy, tato? Nie odrywając wzroku od Malindy, Jack wskazał ręką taras. - Idź zobacz, może w grillu są jakieś węgielki. Malinda uniosła rękę do góry i poprawiła wysunięte

– Poza tym zawsze chciałam mieszkać gdzieś, gdzie jest cieplej. Słyszałam dużo o Nowym Orleanie, festiwalu Mardi Gras i Francuskiej Dzielnicy. – Uśmiechnęła się. – Dlatego tu zamieszkałam. – Ale nie w Orleanie, tylko Mandeville. – Na początku mieszkałam w Nowym Orleanie, ale okazał się taki brudny. A którejś soboty wybrałam się na wycieczkę krajoznawczą do Sprawdź robisz to samo! – Chciałam pozbyć się ciąży – zaczęła Julianna drżącym głosem. – Ale... za długo czekałam. O tydzień i trzy dni. – Urwała na chwilę. – Lekarz pokazał mi zdjęcia płodów w tej fazie rozwoju. To były... – spojrzała prosząco na Kate, oczekując zrozumienia – to były już dzieci. A potem opowiedział mi o Citywide. To było najlepsze wyjście. Julianna z trudem wciągnęła powietrze. Podeszła do kanapy i opadła na nią bez siły. – W końcu zdecydowałam się na adopcję. Kate ze łzami w oczach spojrzała na córkę. Richard zdradził ją z matką Emmy. Coś obrzydliwego. – Czy on wiedział? – spytała, wycierając łzy wierzchem dłoni. – Czy... Richard o tym wiedział?