spotkał.

- A ja wziąć prawdziwy prysznic - dodał Larry. - A ja może mam randkę - dołożyła swoje Cindy. - Ja na pewno - pochwalił się Jorge. Dane zszedł z pomostu. Cindy wysunęła się naprzód i stanęła na palcach, żeby go pocałować w policzek. - Dziękuję, że pozwoliłeś się nam wprosić. - To ja dziękuję. - Wpadnij później do baru - poprosił Nate. - Dziś mamy w programie nowy zespół. Mogą zagrać wszystko: pop, rock, jazz, reggae, calypso... Spodobają ci się. - Postaram się zajrzeć. - Jadę - oświadczył Jorge, unosząc dłoń z kluczykami. - Dziękuję za wszystko, fajnie było się spotkać. - Musimy to powtórzyć - zgodził się Larry. - Kelsey, jedziemy do bliźniaka, podwieźć cię? - Nie, przyjechałam swoim samochodem, pojadę http://www.oczyszczalnie-sciekow.edu.pl Kiedy pomogła mu wstać, zachwiał się, a spomiędzy włosów wypłynęła mu strużka krwi. Nancy już miała coś powiedzieć, ale powstrzymała się, gdyż miał rację, musiała znaleźć ich policja, i to jak najszybciej, z Mary działo się coś naprawdę niedobrego. Minutę po tym, jak Jeremy znikł między drzewami, w lesie zaczęły świecić reflektory, rozległy się nawoływania, policjanci szukali ludzi, którzy wybiegli na zewnątrz i błąkali się po lesie, przerażeni, zagubieni, niektórzy nawet ranni. - Teraz już wszystko będzie dobrze, Mary - wyszeptała i uścisnęła przyjaciółkę. RS 54 Zastanawiała się, czy nie powinna jej podnieść i zaprowadzić z

się ogień, a zęby wydłużyły się w kły. Przerażona i półprzytomna Nancy pomyślała, że jest pijana i zwyczajnie ma zwidy. Lepiej zrobi, sprawdzając, co z przyjaciółmi, więc oderwała wzrok od halucynacji i popatrzyła na ekran. Jeremy skoczył ku mężczyźnie, a ten, nie przestając się śmiać, zamachnął się, uderzył go pięścią w twarz. Chłopak przeleciał przez pokój Sprawdź Nastąpiła przerwa, słychać było, że Larry coś mówi. - Wiem, że już jest rano, Larry - odpowiedziała Kelsey. - Przepraszam, zapomniałam do ciebie zadzwonić. Prześpimy się trochę i wracamy. - Znów przez chwilę słuchała. - Co ty mówisz? Nic mu nie jest? - Co się dzieje? - zapytał Dane. - Tak, to Dane - rzuciła do słuchawki. - Nie śpi, oczywiście. Tak, spał na kanapie, jego też obudził telefon. Larry znów coś powiedział. - Co się dzieje? - powtórzył Dane.