ganku, na zewnątrz, dlatego inaczej niż w rękawiczkach ich nie dotyka. Spacerujący Weller,

– Nie wydaje się panu jednak, że pańskie ćwierć miliona można by wydać z pożytkiem dla znacznie większej liczby ludzi? – Podprokurator nie powstrzymał się od szpileczki. Doktor Korowin uśmiechnął się jeszcze bardziej dobrodusznie. – Ma pan na myśli głodnych i bezdomnych? No cóż, rozumie się, że i o nich nie zapominam. Dochód z kapitału, który otrzymałem w spadku, wynosi pół miliona rocznie. Równo połowę oddaję instytucjom dobroczynnym jako dobrowolny podatek od bogactwa albo, jeśli pan woli, jako opłatę za czyste sumienie, za to z pozostałą sumą postępuję wyłącznie wedle własnego uznania. Jem foie gras bez żadnego poczucia winy, a jeśli chce mi się bawić w doktora, to się bawię. Z absolutnym spokojem ducha. A czy pan by pożałował połowy swoich dochodów w zamian za mocny sen, zdrowy apetyt i harmonię z własną duszą? Pan Matwiej tylko ręce rozłożył, bo krępował się odpowiadać na to pytanie. Nie będzie przecież plótł milionerowi o dwanaściorgu dzieci i o spłacaniu pożyczki na domek z ogródkiem. – Na siebie samego tracę po prostu drobnostkę, dwadzieścia do trzydziestu tysięcy – mówił dalej Korowin. – Cała reszta idzie na moją pasję. Każdy z pacjentów to dla mnie prawdziwy skarb. Wszyscy są niezwykli, wszyscy utalentowani, o każdym można dysertację napisać albo nawet i książkę. Mówiłem już panu, że przyjmuję nie każdego. Wybieram tylko tych, którzy w jakimś stopniu wydają mi się sympatyczni. Inaczej nie wzbudziłbym w nich zaufania. Popatrzył na podprokuratora, uśmiechnął się jak najprzyjaźniej i dodał: http://www.oczyszczalnie-sciekow.edu.pl/media/ – Byłem żonaty – powiedział. – Trwało to piętnaście lat. Pewnie o siedem dłużej, niż na to zasługiwałem. Nosiłem w torbie jej zdjęcie w srebrnej ramce. W każdym pokoju hotelowym, w którym się zatrzymywałem, zaczynałem od ustawienia go przy łóżku. Niestety, żona inaczej wyobrażała sobie szczęście małżeńskie. Rozwiedliśmy się. Nauczyłem się pracować bez jej zdjęcia na biurku. A ty? – Ja się nie bawię w związki. Mam na ich temat określoną opinię. Wystarczy, że połowa Amerykanów się rozwodzi. Quincy rzucił swojej towarzyszce sceptyczne spojrzenie. Wiedziała, że próbuje ocenić, czy można jej słowa potraktować poważnie. – Jesteś młoda, inteligentna i ładna. Czemu nie założysz rodziny? – O nie, tylko nie dzieci. Są kłopotliwe, egoistyczne i łatwo je uszkodzić. Powiem szczerze. Dużo przeszłam, żeby odciąć się od swoich korzeni, ale nadal jestem córką agresywnej alkoholiczki. Co by ze mnie była za matka. Niestety więc ród Connerów nie ma

zahamuje. Ale on jeszcze przyspieszył. Bum. Siła uderzenia rzuciła chłopca do przodu na szybę kuloodporną. Zamrugał oczami. Wokół wirował tuman kurzu. Kiedy Danny w końcu oprzytomniał, zdał sobie sprawę, że wóz patrolowy uderzył o drzewo. Spod maski wydobywała się para. Policjanci wyglądali na oszołomionych, młodszemu krew spływała po czole. – Cholera – wymamrotał i skrzywił się, dotykając rany. – Cholera, będzie wyglądać Sprawdź I chyba dobrze o tym wiesz. Milczała, zaciskając usta. Zbił ją z tropu. Na początku zastanawiał się, dlaczego młodą inteligentną kobietę zadowala skromna praca. Dzisiaj zrozumiał. Dzięki niej Rainie kontrolowała swoje życie. Miała do czynienia z miłymi ludźmi, a żaden z nich nie był wścibski. Podejrzewał, że spotykała się z mężczyznami, których większym atutem były mięśnie niż mózg i związki te trwały krótko. Nikt nie mógł zadać zbyt wielu pytań. Nikt nie mógł się za bardzo zbliżyć. Ochrona przed silnymi więziami stała się sposobem na życie. – Nie mogę oddać śledztwa – powiedziała nagle. – Bo obiecałaś to Shepowi? – Tak. – Zawahała się. – Jestem mu winna choćby tyle. – Ile dokładnie jesteś mu winna, Rainie? – Shep wierzył we mnie. Jest dobrym przyjacielem, chcę być wobec niego lojalna. Ale ja też mam swoje zasady, Quincy, i nie łamię ich. Wszyscy idziemy przez życie, dokonując