że zepsujesz sobie reputację.

ją zatrudnić na ten weekend bo wydajemy doroczny bal, R S z którego dochód zostanie przeznaczony na wsparcie badań nad cukrzycą. Pia popatrzyła na niego chmurnie. - Moja mama tu będzie? - Niestety, nie. Wcześniej podpisała umowę na przygotowanie trzydniowego festiwalu w Berlinie. Zlecenie od kanclerza. - Federico zaśmiał się cicho. - Mojemu ojcu rzadko ktoś odmawia. Był bardzo zawiedziony. Pia kiwnęła głową, ale jej spojrzenie pozostało nieprzeniknione. - Nie miałam pojęcia, że wyjechała z kraju. Domyślam się, że król zatrudnił kogoś innego? - Owszem. - Federico widział, że ten temat nie był dla niej miły. Wskazał ręką na drzwi. - Chłopcy mieli lekcję muzyki. Sprawdzimy, czy już skończyli? Pia kiwnęła głową i wstała od stołu. - No to co będziemy z nimi robić? - A pytałeś ich, na co mają ochotę? Federico uniósł brwi. http://www.oczyszczalnie-sciekow.info.pl/media/ czarne noski butów Federica i pochlapane błotem mankiety spodni. Pia uśmiechnęła się, widząc, jak przeciąga palcami po ciemnych, mokrych od deszczu włosach. Potrzebował trochę luzu, chwili oddechu od etykiety. Może nawet bardziej niż jego synowie. Czy jej się wydaje, czy w deszczu niebieskie oczy księcia błyszczą bardziej niż zwykle? - Arturo, Paolo, signorina Renati! - zawołał Federico. - Osiem, dziewięć, dziesięć! Szukam! Paolo przylgnął do niej mocno i zachichotał radośnie. R S Federico musiał go usłyszeć, bo uśmiechnął się lekko, jednak nie dał po sobie niczego poznać. Poszedł dalej ścieżką

- Doskonale! Moje gratulacje! Pierce nadal nie mógł oderwać od niej oczu. Była jakaś... inna. Zmieniła się. Całkowicie. Przyzwyczaił się do jej eleganckich spodni i bluzeczek. Chyba dlatego przeżył taki szok. Bo Sprawdź miał jednoznaczną wymowę. - Jak człowiek, który ma dwójkę małych dzieci, który żyje w świetle kamer, może prosić kobietę, by zgodziła się z nim czasem być? Pia wpatrywała się w niego w milczeniu, porażona tym, co powiedział, i pasją malującą się w jego oczach. Nie mogła wydobyć z siebie głosu. Federico powoli odciągnął ją od sklepowej wystawy. Szli korytarzem, szukając schronienia przed ciekawskimi spojrzeniami. Książę pociągnął ją do niewielkiego pomieszczenia, zamknął drzwi na zasuwkę. - To biuro naszego lekarza - zniżył głos do szeptu. Wyjął jej z rąk kubek po kawie i przyciągnął ją do siebie. - Muszę mu przypomnieć, żeby je zamykał.