wpatrywała się w coraz ciemniejszą wodę.

Patti wyskoczyła ze środka, radośnie machając do niej ręką. Była energiczną kobietą o siwiejących włosach i promiennym uśmiechu, który zawsze dobrze wpływał na otoczenie. – Przywieźliśmy ci kolację. Wyglądałaś na przygnębioną, więc pomyśleliśmy sobie, że zjemy na werandzie, a potem wybierzemy się na spacer nad wodospad. Co myślisz o kąpieli? Rob również wysiadł i podniósł wzrok na okno Madison. – Chcesz, żebym do niej poszedł i potwierdził, że jej matka to głupia wariatka, która w ogóle jej nie rozumie? – Rob! – oburzyła się Patti, ale jej mąż tylko uśmiechnął się szeroko. – Przecież wszystkie nastolatki tak myślą o swoich rodzicach – Wcale nie. Jesteś uprzedzony. Rob wzruszył ramionami. – To pójdę na górę i zaproponuję jej przejażdżkę. Lucy? Poczuła, że zaczyna się odprężać. – Świetny pomysł – powiedziała z uśmiechem. – Dzięki ci, Boże, za przyjaciół. ROZDZIAŁ SIÓDMY http://www.oczyszczalnie-sciekow.net.pl – Wydawało mi się, że będzie lepiej, jeśli będę udawał, że śpię. Ty mniej się denerwowałaś, a ja nie musiałem czekać pół nocy na opatrunek. – Wcale nie jestem zdenerwowana, Redwing – odrzekła. – Jasne – uśmiechnął się z rozbawieniem. – Widzę, że ten upadek nie zaszkodził ci aż tak bardzo – mruknęła, zsuwając się z łóżka. – Chcesz środek przeciwbólowy, czy też wolisz, jak na prawdziwego mężczyznę przystało, zwijać się w mękach przez całą noc? – Wezmę tabletki, jeśli będzie na nich wypisana nazwa. Lucy rozzłościła się. – Do diabła, czyżbyś sądził, że to ja zepchnęłam cię do wodospadu?! Nie odpowiedział. Złożyła to na karb jego kiepskiego stanu i

aż tak źle. – A teraz on jest tutaj – ciągnęła Madison – i sama nie wiem, ale jest po prostu dziwny. Przedwczoraj omal się nie zabił przy wodospadzie. Poślizgnął się i spadł. Mama go znalazła. – To chyba Sebastian sprzedał twojej mamie ten dom, prawda? – Tak. To była farma jego babci. Sprawdź będą mieli trochę rozrywki, to tym lepiej. Federico starał się nie pokazać po sobie rozczarowania. Ani słowem nie wspomniała o nim. Mówiła tylko o jego synach. Wprawdzie niczego się nie spodziewał, ale w głębi duszy miał jednak nieśmiałą nadzieję. Nawet jeśli z góry wiedział, że i tak nic by z tego nie było. Pia uśmiechnęła się do niego i odstawiła półmisek na środek stołu. - A twoi synowie są naprawdę uroczy. Po tych słowach już musiał się roześmiać. - Zdajesz sobie sprawę, że to ci sami chłopcy, którzy wczoraj załatwili cię bumerangiem?