ty, Mary Beth, zadbaj o te tablice rejestracyjne.

Przebiegł przez jezdnie. Odwróciwszy sie przez ramie, zobaczył pielegniarke stojaca przy wejsciu do szpitala; z o¿ywieniem mówiła cos do drugiej kobiety. Palcem wskazywała na ulice. Skrecił za róg, starajac sie nie zwracac uwagi na ból w kostce, minał jeszcze kilka przecznic i w koncu znalazł swojego jeepa dokładnie tam, gdzie go zostawił. Serce biło mu jak oszalałe. Mimo chłodu był cały zlany potem. Wsiadł szybko do samochodu i szybko zaczał oddalac sie od szpitala. Zapalił papierosa. Uspokoił sie troche. Niewiele brakowało. Ale znowu mu sie udało. Usmiechnał sie pod nosem i spojrzał na siedzenie obok, gdzie le¿ał szpitalny kitel ze zdjeciem Carlosa Santiago. Zgasił papierosa na plakietce i samochód wypełnił nieprzyjemny zapach palonego plastyku. - Muchas gracias, amigo. - Czy Marla piła cos tamtego wieczora, kiedy straciła panowanie nad kierownica? - spytał Nick. 104 Siedział z Aleksem w irlandzkim pubie kilka przecznic od http://www.ogrzewaniepodlogowe.biz.pl - Wszystkiego. - Wszystkiego? - Miałas wszystko, Marla. Pieniadze, urode, inteligencje. Ale to ci nie wystarczało. Chciałas czegos wiecej, chciałas całego cholernego swiata. - Usmiechnał sie krzywo. -I prawie udało ci sie go dostac. - A czy pragnełam... - Zajakneła sie i urwała. - Czy pragnełam... ciebie? Nick parsknał. - Nie. - Patrzył na nia zmru¿onymi oczyma. Nagle wyciagnał przed siebie rece i chwycił ja w ramiona. Trzymał ja w ¿elaznym uscisku. Przyciagnał ja do siebie tak blisko, ¿e czuła bijace od niego ciepło i zapach wody po goleniu,

- A ty co o tym możesz wiedzieć? - Sędzia nie ma przyjaciół. Uśmiechnął się szerzej i zauważyła, jak świetnie wygląda, mimo że jest zwykłym gliniarzem. - No cóż, tym razem ci daruję, ale jedź wolniej, dobrze? Przez tę twoją ciężką nogę będziesz miała kłopoty, Shelby. Dokładnie w tym momencie dostrzegła plakietkę z jego imieniem i nazwiskiem. A więc to Nevada Smith. Ten Sprawdź woda. ¯arówka rozprysła sie w milion kawałków. W pokoju znowu zapanowała ciemnosc. Nie! Zawartosc ¿oładka podeszła jej do gardła. Marla jedna reka chwyciła przecinak do drutu, druga siegneła do guzika interkomu. 220 - Nick! Carmen! - krzykneła, wiedzac, ¿e ju¿ nie powstrzyma wymiotów. - Pomocy! O Bo¿e, nic nie mo¿e na to poradzic. - Słyszycie mnie? Pomocy! - Mdłosci ogarneły ja ze zdwojona siła. Upusciła przecinak i schyliła sie, by go podniesc, co