- Za wolno się ruszasz - narzekał przy wspólnej

- Mają tu dobry sok z pomarańcz - zaproponował Edward. - Świeżo wyciśnięty. - O, to ja poproszę. Przynieś mi, synku, dobrze? - A dla mnie lody... proszę! Czekoladowe! - Sophie pobiegła naprzód, zostawiając na ziemi ślady mokrych jeszcze stóp. - Masz dość pieniędzy? - spytała Lizzie. - Tatuś powiedział, żeby podpisać rachunek. Spojrzała w stronę leżanek, gdzie Christopher wycierał już Sophie ręcznikiem. Dziewczynka śmiała się głośno i z daleka wyglądało, jakby ojciec ją łaskotał. W głowie Lizzie rozbłysło ostrzegawcze światełko. - Nie! - krzyknęła tak głośno, że parę osób się obejrzało. Wcale się tym nie przejęła. W paru susach znalazła się przy leżance, chwyciła przestraszoną córkę za rękę i odciąg-nęła od Christophera. - No co? - spytała Sophie. - Mamusiu, co ty robisz? Lizzie policzki płonęły. Puściła dziecko, zdając sobie sprawę, że z głupoty i desperacji wdarła się na http://www.optykchorzow.pl się Carrie. - Nie mam siły wdrapywać się pod tę górę. - Ależ nic się nie stało. - Helen się uśmiechnęła i Carrie po raz pierwszy pomyślała sobie, że być może ona też chętnie wyrwała się poza mury posiadłości. - Czy mogę pójść z Dannym nad wodę? - spytała Helen. - Oczywiście. - Carrie nałożyła chłopcu kapelusik. - Wiesz, że Danny uwielbia się chlapać w wodzie. Helen wzięła dziecko na ręce i poszli na sam brzeg zatoki. Carrie patrzyła na nich i myślała o tym, jak bardzo zmieniło się jej życie w ciągu ostatnich dwóch R S

- No dobra - rzekł AUbeury, przykucając nad krawędzią szybu. - Spuszczę to teraz na dół. Przyczepiłem na końcu mój pasek, będzie na ciebie pasował, bo wyciąłem kilka dodatkowych dziurek. - Ale i tak muszę się podciągnąć, prawda? Przykro Sprawdź To przestronne, nawet jak na teksańskie standardy, wnętrze wydawało się jednak z trudem mieścić wielkich braci Tannerów. Zjechali do domu na pogrzeb, a teraz zebrali się, by omówić sytuację. Ojciec, człowiek porywczy i lekkomyślny, przez którego wszyscy po kolei uciekali z rancza, by znaleźć własną drogę w życiu, pozostawił im w spadku jeden wielki bałagan. Ash, najstarszy z braci, przyjmując obowiązki głowy rodziny, zasiadł za biurkiem ojca, co pozostali przyjęli z ogromną ulgą, szczęśliwi, że nie padło na żadnego z nich. Woodrow, o pięć lat młodszy od Asha, rozsiadł się na skórzanej kanapie naprzeciwko biurka. Rory, najmłodszy,