było cię w domu, doszedłem do wniosku, że pojechałaś na ranczo, żeby trochę pojeździć. - Przyglądał się jej

68 Wydał cichy jęk, a potem, chwyciwszy rękę Shelby, która spoczywała na jego brzuchu, pociągnął ją w dół, w okolice rozporka. Zaczęła wyszarpywać rękę, ale on był silny i przycisnął jej dłoń do wypukłości między swoimi nogami. - Jak myślisz? - zapytał i puścił ją. Nie była w stanie myśleć. - To...to jest...jest naturalne. - Nie baw się ze mną w kotka i myszkę, księżniczko. To, o czym mówimy, jest niebezpieczne. - Nevada, ja chyba cię kocham. - Te słowa nieoczekiwanie wyrwały jej się z ust. - O, cholera, nie. Ty nie masz pojęcia o miłości. - Odwrócił się i ponownie spojrzał jej w oczy. Tym razem dostrzegła w jego twarzy coś więcej niż gniew. Oczy Nevady skrywały inną emocję: wielki ból, którego nie rozumiała. - Wiem, co czuję. - Jesteś dzieckiem. - W przyszłym roku kończę osiemnaście lat. - Powtarzam ci, jesteś dzieckiem. - Oparł się czołem o jej czoło i westchnął. - Lepiej już idź sobie. - Nie. Stanęła na palcach i łagodnie pocałowała go w usta. Poczuła jego opór i pocałowała go znowu, tym razem wolniej. Nevada rozchylił usta i zaczął wodzić językiem po jej zębach. Objął ją ramionami. Kiedy całował ją, długo i mocno, wydawało się, że świat przestał istnieć. Miała wrażenie, że kości jej kruszeją, a krew zaczyna http://www.optyktwojeoczy.pl/media/ zacięciu, którzy chcieli mu sprzedać swoją religię, też, a więc kim, u diabła, była ta kobieta? I wtedy coś mu zaświtało w głowie. - Tak. Wyciągnęła rękę. - Nazywam się Katrina Nedelesky. Jestem reporterką magazynu „Lone Star”. Mocny uścisk dłoni. No tak. Jednak w jej spojrzeniu było coś, co sprawiało, że Nevada jej nie ufał. Gestem zdradzającym zarozumiałość sięgnęła do kieszeni neseseru i wyjęła wizytówkę, po czym wcisnęła ją Smithowi do ręki. 109 - To na wszelki wypadek, gdyby miał pan wątpliwości. - Gdzieżbym śmiał. - Mimo to zerknął na wizytówkę, przeczytał ją i uważnie przyjrzał się swojemu gościowi. - Co mogę dla pani zrobić? - Oparł się biodrem o framugę drzwi, skrzyżował ręce na piersi i przesunął wykałaczkę z jednego kącika ust w drugi.

Wypadek miał miejsce prawie osiem tygodni temu, wróciła wiec do dnia, kiedy jej ¿ycie omal nie dobiegło konca. Ale ta strona była czysta. Pusta. - Cholera - mrukneła pod nosem. Czuła sie tak, jakby na trudnej i wyboistej drodze do odzyskania przeszłosci napotkała dodatkowa przeszkode. Sprawdź Cholera! Czego, u diabła, chce ten stary drań? Shep pełnił funkcję zastępcy w Biurze Szeryfa i było oczywiste, że ten twardziel ma ochotę zostać szeryfem całego okręgu. Postawny, potężny jak nadmorska sosna, był siostrzeńcem sędziego okręgu i mężem córki niegdyś zamożnego ranczera, no i mógł liczyć na to, że zostanie wybrany przytłaczającą większością głosów. Co niechybnie oznaczało wzrost przestępczości w tym zakątku Texas Hill Country. Nevada miał nerwy napięte jak postronki, i to nie tylko dlatego, że Shep był wrednym, zakłamanym sukinsynem, który nie miał prawa zapuszczać się aż tutaj, na teren nieobjęty jego jurysdykcją. Shep był dalekim kuzynem Shelby Cole, człowiekiem, z którym Nevada kiedyś krótko pracował i który groził mu bronią. O nie, tych dwóch nie pałało do siebie miłością. Ze strzelbą w ręku Nevada minął stary ogród różany, gdzie przerośnięte krzaki niedługo miały wydać nasiona. Chwycił podniszczoną koszulkę, którą zawiesił na słupku ogrodzenia, zahaczył ją jednym palcem i zarzucił na ramię.