Zrobiła to, o co prosił. Położyła się, a on zaczął delikatnie gładzić jej

Nick Winters był nie tylko bardzo przystojny, ale również inteligentny i oczytany. Już od dawna żaden mężczyzna, poza Richardem, nie adorował jej w tak oczywisty sposób i nie mogła ukryć, że jest to bardzo miłe. ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY DRUGI Kate zdecydowała się wziąć wolne na weekend, żeby odpocząć po dwóch pełnych tygodniach pracy. Emma również potrzebowała wytchnienia i przespała niemal całą sobotę oraz znaczną część niedzieli. W poniedziałek rano obie były świeże i pełne energii, z przyjemnością więc zaczęły kolejny tydzień. Kate zawiozła małą do ,,Uncommon Bean’’ i umieściła w,, Dzieciowisku’’. Po dwóch dnia ch postu Emma rzuciła się na swoje zabawki i aż zapiszczała na ich widok. – Cześć – z uśmiechem przywitał ją Blake. – Dobrze wypoczęłaś? – Wspaniale. A co u... O mój Boże! Co się stało?! Wskazała miejsce, gdzie znajdował się jej ulubiony witraż. Był większy od kawiarnianych okien i przedstawiał czaple gnieżdżące się w poskręcanych konarach wiekowego dębu. – Sprzedaliśmy go w sobotę. http://www.orto-dentica.com.pl – Nic jej nie będzie. Pewnie nawet się nie obudzi. Kate zagryzła wargi. Ufała Juliannie, ale jednocześnie czuła, że nie powinna zostawiać małej. Coś jej tu nie pasowało. Ale obudzona dziewczynka na pewno zacznie płakać. I co wtedy zrobi? – Nie przejmuj się, Kate. Będę się nią opiekować. Nie wątpiła w to. Gdyby Juliannie nie zależało na Emmie, na pewno by jej, Kate, nie ostrzegła po obezwładnieniu Powersa. Ona też na swój sposób kocha to dziecko. A poza tym, ile może jej to zająć czasu? Na pewno nie więcej niż czterdzieści pięć minut. Kate skinęła głową, chociaż wciąż czuła się wewnętrznie rozdarta. – Dobrze, tylko zamknij drzwi. I nikomu nie otwieraj. Julianna zaśmiała się.

Patrzyła z podziwem na pracę jego mięśni i płaski brzuch, czując, że jest coraz bardziej podniecona. Luke zauważył jej spojrzenie. – Co tam? Zawahała się, czując, że policzki robią jej się coraz cieplejsze. – Nic – odparła. – Po prostu jestem szczęśliwa. Sprawdź - Ty byłaś - odparł spokojnie. - Ale on potrzebował ciebie. - Nie. - Jack ujął ją za rękę. - Potrzebował nas obojga. Czy zastanawiałaś się może, dlaczego się wtedy spóźniłem? - Nie musiałam się zastanawiać. Mówiłeś, że przedłużyło ci się spotkanie. - Zgadza się. A nie byłaś ciekawa, czemu mam tyle spotkań w Chicago? - Nie. Dla mnie praca to praca. JEDNA DLA PIĘCIU 155 - Zgadza się, ale niezupełnie. - Machinalnie bawił się palcami Malindy, ale ona czuła, jak przeszywa ją