- Dobrze. Ty też. - Wsunęła klapki i odprowadziła go do bramy. Nie umiała sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz

tequili, ani nawet cholernego piwa. - Trzymaj się z dala od alkoholu, dobrze? - Mary Beth odwróciła lusterko, żeby móc w nie spoglądać. - Nie pakuj się w żadne kłopoty, Ross. Nie mam zamiaru zajmować się wyciąganiem braciszka z mamra. - Bez obawy - odparł z zapałem, czując, że jest podekscytowany. Minęli rzekę, która o tej porze roku przypominała raczej strumyk, i przemknęli obok cmentarza na wschód od miasta. Nagrobki, z których część zaczynała się walić, stały pośród nielicznych drzew, podobne do wartowników o dziwacznych sylwetkach. Ross zastanawiał się, ile nowych dusz odeszło z tego świata od czasu, gdy stary Ramón Estevan spotkał się ze swoim Stwórcą, ale nie chciało mu się o to pytać. Bad Luck było zaraz za następnym wzniesieniem. 32 Zaciągnąwszy się po raz ostatni, Mary Beth zerknęła we wsteczne lusterko. - O cholera. - Co? - Chyba już zdążyłeś ściągnąć na sobie uwagę. To gliny. - A niech to szlag! - Wykręcił się na fotelu i zobaczył wóz policyjny, który mrugał do nich światłami. - Ja tam nie wrócę, Mary Beth. Choćby nie wiem co, ja tam nie wracam. Musieliby mnie najpierw zabić! - Adrenalina rozpalała mu krew. Serce oszalało, biło w zabójczym tempie. - Trzymaj się mocno! - Skręciła na wzgórze, a samochód policjanta, wciąż błyskający światłami, jakby to był cholerny czwarty lipca, pojechał za nią. - Coś ty, u diabła, zrobiła? http://www.orto-optyk.pl/media/ bedziesz wiedziała, dlaczego zakochałas sie w Aleksie, a to zauroczenie Nickiem wyda ci sie smieszne. Okłamywała sama siebie. Uczucie, które wzbudzał w niej Nick, pierwotne i jedyne w swoim rodzaju, było czyms szczególnym. - Nawet o tym nie mysl - mrukneła do siebie. Musi oprzec sie tym niebieskim oczom. Jest me¿atka. Ma dzieci. A przecie¿... o Bo¿e, a przecie¿ jest bliska zakochania sie w tym człowieku. - Nawet go nie znasz - powiedziała głosno, patrzac na swoje odbicie w lustrze i skrecajac sie w srodku, bo choc ciagle nie rozpoznawała własnej twarzy, dostrzegła w swoich oczach po¿adanie. - Och, ty idiotko. - Zabebniła palcami po drzwiach szafki i spojrzała na kasetke z bi¿uteria. Te, w której

pamieta jej narodzin ani przewijania niemowlecia, ani poobijanych kolan, ani wypadania mlecznych zebów, ani bólu, jakiego doznała, słuchajac o jej pierwszej, dziewczecej pora¿ce? To wszystko musiało sie wydarzyc, ale Marla nie mogła sobie przypomniec niczego, co miało zwiazek z jej ¿yciem. Czuła wewnatrz pustke. To było przera¿ajace. Sprawdź Francisco nie wykazał szczególnego zainteresowania ta sprawa i Kylie musiała sie w koncu pogodzic z bolesnym faktem, ¿e nawet kot ja porzucił. - Cholera - szepneła. Niemal zapomniała, ¿e Nick patrzy na nia, kra¿aca nieprzytomnie po mieszkaniu. Otworzyła jedna z szafek w holu i zobaczyła starannie poukładane srodki czystosci, sciereczki i szczotki. W tej chwili, ze zdumiewajaca ostroscia przypomniała sobie betonowy budynek szkoły podstawowej, w której błyszczała jako jedna z najlepszych uczennic, rekompensujac sobie w ten sposób fakt, ¿e nosiła pietno bekarta, ¿e nawet nie wiedziała, kim był jej ojciec. Szybko zaczeła dojrzewac,