było bardzo podniecające: ciemne schody, niemożność dotknięcia mężczyzny, gdy targała nią potrzeba zanurzenia palców w jego włosach, pokazania mu, że nie może jej kontrolować. Jedną dłonią cały czas blokował jej ręce, a drugą błądził po plecach, przyciskał ją do siebie. Laura kręciła się, pchała go, jęczała cicho. Chciała go dotknąć. Richard czuł, że zaraz przestanie się hamować. Laura doprowadzała go do szaleństwa. Namiętność. Płomień, który zdarza się człowiekowi tylko raz w życiu. Oboje próbowali go zgasić jednym pocałunkiem, a tymczasem ogień rósł. Wolną dłoń przesunął na ramię Laury. Opuszkami palców dotykał nagiej skóry w rozcięciu szlafroczka. Przeszył go piorun. Ścisnął jej ramię, a ona wygięła się w jego stronę. Zsunął dłoń niżej. Całował ją teraz jak oszalały dzikus. Czuł, że żyje. Chciał więcej. Pragnął poczuć jej dłonie na swoim ciele, chciał przytulić się do niej całym ciałem, doświadczyć dotyku kobiety, tej kobiety. Tylko tej kobiety. Lecz nie mógł. To wszystko, co może dostać. Chciałby tak stać przez resztę nocy, ale wiedział, że przekroczył granicę, której nie powinien był pokonać. Oderwał od niej usta. - Nie! - zaprotestowała Laura. http://www.otolaryngolodzy.pl nieskończoność – przyznała z uśmiechem. – Oszczędności wystarczy mi najwyżej na dwa miesiące i... Urwała nagle. Ten mężczyzna wciąż jest prawie obcy, pomyślała. Nie zwierzaj mu się i nie dopuszczaj go do siebie zbyt blisko. Odchyliła się do tyłu w krześle, starając się nie ulec nastrojowi tej chwili i miejsca... ani bystremu spojrzeniu czarnych oczu Thea, które zdawało się wnikać w jej duszę. – Opowiedz mi o swoich dzieciach – poprosiła. – Wspomniałeś, że masz troje. – Tak – odrzekł po chwili milczenia. – Tom ma trzy lata, Alexander pięć, a Freya dziewięć. – Twoja żona musi mieć z nimi urwanie głowy – rzuciła lekko. – Elspeth nie żyje – oznajmił beznamiętnym tonem, ze wzrokiem
nawet lodówkę. I właśnie tam znalazła coś ważnego. W zamrażalniku, wciśnięty między dwa kawałki zamrożonego mięsa, spoczywał notes zawinięty dla niepoznaki w biały papier. W środku znajdowały się kolumny z datami oraz jakieś niezrozumiałe, zaszyfrowane zapiski. Dopiero wtedy pojęła, dlaczego John nigdy nie opowiadał jej o pracy Sprawdź Przemiana była zadziwiająca. Richard podniósł wzrok znad jej CV. – Pracowała pani dla senatora Jacobsona? Czy nie jest pani na to zbyt młoda? Wyprostowała się na swoim miejscu. – Mam dwadzieścia dwa lata. To wcale nie tak mało. Kąciki jego ust nieco się uniosły. – Niech pani zaczeka jeszcze dziesięć lat – mruknął i powrócił do jej papierów. – To dziwne, że zatrudnił panią bez studiów. Starając się powstrzymać strach, splotła dłonie na kolanach. – Billy jest przyjacielem rodziny. Był na tyle miły, że dał mi szansę, mimo że nie miałam dyplomu. I nie zawiodłam go. – Spojrzała Richardowi prosto w oczy. – Pana też nie zawiodę, jeśli dostanę tę pracę.