– Nie rozumiem...

Quincy pokręcił głową. – To prawda, ale więź nie jest wtedy taka silna. Nie tak silna, jakiej potrzebuje nasz iks. Według klasycznych technik indoktrynacji, musisz zwrócić nowicjusza przeciwko temu, co kocha najbardziej. Wtedy dopiero wiesz, że masz nad nim pełną władzę. Pewien kanadyjski seryjny morderca zmusił swoją żonę do udziału w gwałcie i morderstwie jej własnej siostry. Potem nie potrafiła już zbuntować się, bo musiałaby przyznać się do tego, co zrobiła. A poza tym poczucie winy było zbyt głębokie. – Danny – szepnęła Rainie – już próbował popełnić samobójstwo. Boże, co musi się dziać w jego głowie. – Więc on to zrobił? Danny naprawdę to zrobił? – Luke kiwał się lekko to w tył, to w przód. Zmarszczki na jego twarzy pogłębiły się. Patrzył na Quincy’ego niemal z bólem. – Twierdzisz, że syn Shepa zabił te dziewczynki? A ten sukinsyn zmusił go do tego? – Tak. Myślę, że tak właśnie było. – Kim jest ten drań? Nie możesz nam nic powiedzieć? Nie możesz wprowadzić tych wszystkich danych do jakiegoś nowoczesnego komputera w FBI, żebyśmy wiedzieli już coś konkretnego? – Luke zerwał się z miejsca. Na szyi nabrzmiały mu żyły. Zapadło ciężkie milczenie. Rainie myślała o tym, jak Hayes co noc siedział w wozie przed domem Shepa, jak nieugięcie bronił honoru O’Gradych. I o tym, jak mały Danny przychodził do ich biura po szkole, żeby pobawić się w policjantów i złodziei. Bum, bum, bum. Dobra robota, Danny. Świetny strzał. http://www.panilogopedia.pl/media/ niego z prawej ręki, z dołu. Pamiętałam, że kuli w ciele nie znaleziono, z czego wynika, że przeszła na wylot, zbadałam więc górne fragmenty ścian i znalazłam to, czego szukałam. Teraz mamy nieodparty dowód zabójstwa. Kula, którą wyjęłam z bierwiona, nie jest kalibru 45, jak w smisie-wessonie policmajstra, tylko kalibru 38, i została wystrzelona z rewolweru systemu colt, co sprawdziłam w podręczniku balistyki. Po zabójstwie przestępca wypalił z broni ofiary w powietrze i włożył smitha-wessona w rękę pułkownika, imitując samobójstwo. Teraz wracam do naszych przyjaciół, których drań nie zabił, tylko doprowadził do utraty zmysłów, co jest bodaj jeszcze straszniejsze. Gdybyś, Ojcze, widział, w jaką karykaturę człowieka przeobraził się tak chętnie karykaturujący innych Alosza! Jak mało rozumu zostało w przemądrym panu Matwieju! Grzech

starcy w poprzecieranych mundurach płaczą nad grobami byłych dziewic. Pełni winy, bo przecież nie ocalili ani ich cnoty, ani życia. Finis Poloniae – taki podpis odczytałby pod obrazkami każdy, kto chciałby podziwiać Sprawdź Opamiętaj się. 38/86 – Oślepiony, nie oślepiony, ale ty, Pilchowski wart jesteś kulki – warczy Gruszczyński. – Dla ciebie już tutaj wstępu nie ma. Ziobro raz jeszcze próbuje uwolnić się z rąk przyjaciół, szarpie się z nimi, gdy Pilchowski, krocząc ku wejściu z marnie odgrywaną godnością, mija go o dwa kroki. – Bóg cię w proch zetrze! – krzyczy z goryczą i wybucha dziecinnym szlochem. Tego księdzu Dzieżyńskiemu jest już za wiele. Dopada Pilchowskiego i wali go otwartą