musimy współpracować. – Spojrzał jej głęboko w oczy. – Przecież

Nie sposób było go o cokolwiek podejrzewać. Luke stwierdził coś jeszcze: Kondora cechowała naturalna, wręcz rozbrajająca swoboda. Jednak wszystko się zmieniało, gdy napotkało się jego uważne i piekielnie inteligentne spojrzenie. Ten mężczyzna wszystko widział i nigdy niczego nie zaniedbał, zdawać by się też mogło, że przenikał ludzkie myśli, co jednak było już nonsensem. – Podobają mi się pańskie książki – rzekł w końcu Kondor. – ,,Ostatni taniec’’ naprawdę trzymał mnie w napięciu. – Cieszę się. – Przejdźmy się trochę. Luke zapłacił, a następnie wyszli z baru. Okolica nie była bezpieczna, jednak Luke nie przejął się tym, był przecież w towarzystwie maszyny do zabijania. – Ma pan broń? – spytał Luke. Kondor uniósł nieco brwi. – A bohater pańskiej książki miałby? – Tak. – Jaką? – Kupiony u pośrednika półautomatyczny pistolet kalibru 5,6 milimetra. – Pistolet może czasami zawadzać. Uzbrojenie należy dobierać stosownie http://www.patomorfologia.com.pl/media/ Czuła się z tym lepiej. Ból należał do niej i tylko do niej. Nie chciała, żeby ktoś jej to zabrał. – Wiesz, że w pewnym momencie zemdlałaś? Wszyscy się przestraszyli. – Naprawdę? – zdziwiła się, wciąż patrząc na dziecko. – Nic nie pamiętam. – Julianno... – Tak? – Teraz, kiedy już urodziłaś, co... co myślisz o adopcji? Czy nie żałujesz swojej decyzji? – Nie, dlaczego? Ellen wahała się przez chwilę, a potem wypuściła nagromadzone w płucach powietrze. – Teraz to dziecko jest już rzeczywiste. Sama je urodziłaś. W tym

kiedyś miałam połowę uczucia i połowę uwagi mężczyzny. Już kiedyś dostałam ochłapy... - Przełknęła ślinę. - Nie zniosę tego po raz drugi. Nic nie odpowiedział. Poczuła ucisk w sercu, a potem, bardzo cicho, dodała: -Nie możemy być razem, jeśli nie jesteś w stanie mi zaufać. Sprawdź – Chyba spędzę popołudnie na sjeście w moim pokoju – oznajmiła Lily. – Świetny pomysł. Ja w tym czasie nadgonię z Federikiem papierkową robotę – odrzekł Sam. Ich mały hotelik z zaledwie czterema sypialniami mieścił się przy wąskiej uliczce nieopodal Piazza Navona. Lily ulokowano w eleganckim, wygodnie urządzonym pokoju od frontu. Gdy się w nim znalazła, padła na łóżko i zrzuciła sandałki. Zastanawiała się, czy skromna garderoba, jaką ze sobą zabrała, wystarczy na trzydniowy pobyt. Zaraz jednak pomyślała beztrosko, że jeśli zabraknie jej ubrań, może je po prostu dokupić. Nigdy nie była rozrzutna, ale ostatecznie jest przecież na wakacjach w Rzymie, gdzie nic jej nie krępuje ani nie ogranicza cudownego poczucia wolności!