bardzo pożądam własnej żony, wydaje się taki

terenów położonych nad Morzem Śródziemnym. Carrie od kilku lat mieszkała w Londynie, gdzie z okien było widać domy po drugiej stronie ulicy. Nic więcej. Wcześniej, gdy mieszkała w domu wujostwa, okna jej pokoiku wychodziły na dach garażu sąsiadów. Nawet nie umiała sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy się mieszka w takim przepięknym miejscu. Dom Nikosa wybudowano na stromej skale, tak że pod balkonem znajdowała się przepaść. Za to korony R S cyprysów wyrastały ponad dach willi. Zupełnie jakby się mieszkało w domku na drzewie. Napasłszy oczy do syta, pomyślała wreszcie o napełnieniu żołądka. Wróciła do stolika i nadrobiła wszystkie stracone poprzedniego dnia posiłki. A potem rozparła się wygodnie w fotelu i westchnęła zadowolona. Miło było tak siedzieć na balkonie, napawać się pięknym widokiem i nie robić nic, tylko tulić do siebie śpiące dziecko. Należało jednak położyć Danny'ego http://www.pizza-dobra.com.pl/media/ - I co? - Chwyciła brzeg kołdry i zakryła się po szyję, przejęta nagłym chłodem. - Myślałem, że ci się to spodoba. - Dlaczego miałabym lubić, jak mnie gryziesz? Skąd ci to przyszło do głowy? - To tak z miłości, Lizzie... - Z jakiej miłości, do cholery? Ugryzłeś mnie z całej siły - wybuchnęła. Na szczęście chłopcy byli w Marlow z Gil-ly Spence, swoją opiekunką z Maidenhead, którą Wa-de'owie zatrudnili na godziny, kiedy Lizzie zaczęła prace nad drugą książką.- Ty durniu, wiesz, jak to boli?! Znów przez jego przystojną twarz przemknął ten

Kobyła w zamyśleniu podskoczyła; najbliższe kwiatki spaliły się w barwę czarnych kamieni. Orsana miała szczęście, że jej znajomość z ognistą salamandra zakończyła się tylko na drżącym ogonie.. Drzewo spaliło się do mdło migoczących węgli, więc Rolar zaczął przewracać w nich ziemniaki. Bezczelnie pochwycił największego i zaczął szybko przerzucać z dłoni w dłoń, by ostygł. - Dziewczyny, chodźcie! Kto ostatnia – będzie dezerterem! Dwa razy powtarzać nie trzeba było, my i tak niecierpliwie się wierciliśmy. Ale nie zdążyłam przełamać dymiącego się, parzącego palce kartofla, bo zobaczyłam, że za naszą skromną kuchnią stoją rozbójnicy w ilości sztuk siedmiu, którzy bezszelestnie wyszli zza drzew i cierpliwie czekają, kiedy ich zauważymy. Chyba nie przyszli życzyć nam smacznego, a my nie zbieraliśmy się zapraszać ich do stołu, nawet jeśli mieliby własną przekąskę. Wydałam niewyraźny gardłowy dźwięk, powitalny i uprzedzający jednocześnie. - Poklepać cię po plecach? - życzliwie zapytała Orsana, oblizując tłuste od śledzia palce. - Oj! Sprawdź - Co byś zjadł na kolację? - zapytała, próbując wrócić do codzienności i zapomnieć o niepokojach. ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Od pierwszej nocy, kiedy się kochali, Ash i Maggie sypiali razem. Nie rozmawiali na ten temat, nie czynili żadnych ustaleń, nie określali warunków, na jakich mają dzielić łóżko. Po prostu tak się ułożyło. Po wizycie u Dixie nadal sypiali razem... ale już się nie kochali. Coś się stało tamtego dnia, pojawiła się jakaś niepochwytna bariera, której woleli nie nazywać. Nadal tulili się do siebie, całowali, nadal oglądali telewizję, trzymając się za ręce, zasypiali spleceni ze sobą, ale nie mieli ochoty na seks.