Tak jak robiłeś to wcześniej. - Twój ojciec wynajmuje nowa ekipę budowlaną? - Quincy starał się rozluźnić dłoń zaciśniętą na słuchawce i wziąć głęboki oddech. W zeszłym roku teść rozbudowywał dom. Kazał swojej jedynej córce zadzwonić do byłego męża i prosić o sprawdzenie całej ekipy budowlanej. Były teść uwa¬ żał, że Quincy powinien zrobić chociaż tyle. - Nazywa się Shandling. Tristan Shandling. Quincy znalazł kawałek papieru i zanotował nazwisko. Serce wreszcie zaczęło bić trochę spokojniej. Poczuł, że znów jest sobą, a nie wściekłą bestią, szarpiącą się na łańcuchu. Na automatycznej sekretarce wciąż palił się czerwony licznik. Pięćdziesiąt sześć wiadomości. Ale poradzi sobie z tym, tak samo, jak radził sobie ze wszystkim w przeszłości. Wszystko w swoim czasie. - Termin? - zapytał. - To nic pilnego, ale niedługo. Myślę, że ma dom w Wirginii, jeśli to może ci pomóc. - Dobrze, Bethie. Daj mi parę dni. - Dziękuję, Pierce - powiedziała i tym razem zabrzmiało to tak, jakby mówiła szczerze. Quincy nie od razu odłożył słuchawkę. Podobnie ona. http://www.podloga-drewniana.biz.pl bezpieczeństwo. Rainie widziała zdjęcia, które przy sobie nosił, więc poniekąd go rozumiała. Gdyby codziennie musiała patrzeć na ofiary mordów, też miałaby obsesję na punkcie zasuw i zamków. Quincy otrzepał ręce. Zrobił wszystko, co mógł w tych okolicznościach. Jego spojrzenie bezwiednie powędrowało w stronę telefonu. Rainie zauważyła, jak szybko odwrócił oczy. Niestety nie było tu zbyt wiele rzeczy, na których mógł zawiesić wzrok. Ginnie nie należała do zwolenników telewizji. Na zewnątrz panowały zupełne ciemności. Pokój wypełniały cienie. Teraz pozostawało tylko pożegnać się i życzyć sobie nawzajem, by przez całą noc nie dręczyły ich sny o uzbrojonych chłopcach i małych dziewczynkach biegnących przez tunele korytarzy. – Rainie – przerwał milczenie Quincy – mogę cię zaprosić na drinka? Rainie oniemiała. Nie spodziewała się tej propozycji. Przyjrzała mu się uważnie, usiłując zgadnąć, co to znaczy. Na drinka? Tylko na drinka? Randka z agentem specjalnym Piercem
mieszarkę... Tyle złości. Nie zdawałam sobie sprawy... Nie wiedziałam, że było aż tak źle. – To nie twoja wina, Rainie. Wszystkim nam trudno uwierzyć, że ludzie, których osobiście znamy i na których nam zależy, są zdolni do agresji. Czasem zapominamy, że mordercy nie powstają w probówkach. Jak wszyscy, mają rodziny i przyjaciół. – To zwykły banał. Nie chcę banałów. Mam dość łatwych odpowiedzi i trzydziestosekundowych analiz skomplikowanych przestępstw. Dzieci strzelają do kolegów, Sprawdź procedurę. Może wtedy lepiej zrozumiecie, co próbujemy zdziałać. Najbliższe pół roku lub nawet rok, to kluczowy okres dla przyszłości Danny’ego. Sandy podniosła rękę. – Dlaczego mamy czekać aż rok? – Bo tyle zajmie wszystkim przygotowanie się do narady poprzedzającej proces. To nie błahostka. – Ale Danny nie może wrócić do domu, prawda? Powiedział pan, że nie zwalnia się za kaucją młodocianych morderców. Więc jak to jest? Mój syn nie był jeszcze sądzony, nie został uznany winnym morderstwa, ale spędzi co najmniej sześć miesięcy w poprawczaku? Rany boskie, i to jest legalne? – Takie jest prawo. – No to pieprzyć to prawo! – Sandy zachowywała się histerycznie i wiedziała o tym. Avery Johnson obdarzył ją znowu uspokajającym uśmieszkiem, ale ton jego głosu