chłodno i rozsądnie skieruje ją z powrotem na

sama po mieście. - Muszę kupić parę rzeczy dla siebie i dla Dan- R S ny'ego - tłumaczyła Carrie. - Nie spodziewałam się, że wyjeżdżam z domu na tak długo. - Nie rób głupstw - ostrzegł ją Nikos. - Mam paszport Danny'ego i kopię jego metryki. Jestem jego stryjem, a moja rodzina jest tutaj dobrze znana. Bez mojej zgody nikt ci nie pomoże wywieźć go z Korfu. Carrie przygryzła wargę, odwróciła twarz do szyby. W świetle księżyca widziała, że droga prowadzi teraz przez gaj oliwny. Chciała zapamiętać trasę, żeby móc wrócić do miasta tą samą drogą, ale nie potrafiła się skupić. Jedyne, o czym mogła w tej chwili myśleć, to jej własna naiwność. Bez jej zgody nie udałoby mu się wywieźć Danny'ego z Anglii, ale sama oddala się w ręce Nikosa Kristallisa. Mogła mieć pretensję wyłącznie do siebie. Pod żadnym pozorem nie należało mu dawać do ręki paszportu Danny'ego. - Mój dom znajduje się za tymi górami - odezwał http://www.pokryciadachowe.biz.pl drzwi, które jednak otworzyły się bez trudu. Klatka schodowa była obskurna i źle oświetlona, z obszerną starą windą, służącą zapewne dawniej zarówno do przewozu osób, jak towarów, teraz jednak miała wywieszkę „Nieczynna" i solidną kłódkę na żelaznej bramce. - Piąte piętro - zawołał z góry dźwięczny damski głos z lekkim szkockim akcentem. - Przepraszam za te schody! - Nie szkodzi. Shipley regularnie musiała wspinać się po stromych schodach i zawsze wtedy żałowała porzuconych dwa lata wcześniej ćwiczeń na siłowni. Miała ją bardzo

- Zapewne. Ale to jeszcze nie koniec świata, więc przestań desperowac. Trochę się potłukłaś, ale nic ci nie będzie. My, kobiety, jesteśmy silne. Wszystko potrafimy przetrzymać. Maggie oparła głowę na ramieniu przyjaciółki. - Och, Dix, co ja bym bez ciebie zrobiła... - westchnęła Sprawdź moich plików na twardym dysku. Jest hakerką... krakerką. - Ty gnoju! - ryknął Novak, zrywając się na równe nogi. - Ty parszywy kawałku gówna! Wmawiasz mi, że Clare ma kłopoty, straszysz mnie tak, że mało nie wykorkowałem, a wszystko po to, żeby przyjechać tutaj i oskarżać ją o takie totalne bzdury! Allbeury czekał, aż Novak się na niego zamachnie, gotów na przyjęcie ciosu, choćby dlatego, że dobrze rozumiał jego oburzenie. Zresztą gniew detektywa najlepiej świadczył o jego niewinności. Novak jednak nie zaatakował go, po prostu stał, kipiąc ze złości.