podejrzanych, ale zawsze to byli mężczyźni. A Bóg jeden wie, że Danny’ego ciągnie bardziej

– Tym razem nie sprawiłeś się zbyt dobrze. Czysty strzał w czoło Melissy Avalon... – Robiłem to już trzy razy. Zawsze nauczycielka informatyki, zawsze pojedynczy strzał w czoło. Nikt jeszcze na to nie wpadł. Mając masowego mordercę pod kluczem, kto zaczynałby porównywać jego wyczyny z innymi zbrodniami? Zapytaj swojego przyjaciela Quincy’ego. Zamachy w szkołach traktuje się jako odosobnione przypadki. – Ale wiedzieliśmy, że byłeś zamieszany... – Daj spokój. Koszulka pocisku stanowiła moją wizytówkę. Chciałem, żeby wcześniej czy później ktoś się zainteresował, inaczej nie byłoby zabawy. Na litość boską, podsunąłem wam NoLava@aol. com. Zaprosiłem was nawet do mojego gabinetu, żebyście mogli zobaczyć okno, przez które wyszedłem na rendez-vous z Dannym. Mogliście przynajmniej wziąć pod uwagę taką ewentualność. – Wzięliśmy. Wydawała się mało prawdopodobna. – No cóż, gliny pozbawione są wyobraźni – stwierdził Richard, wzruszając ramionami. – I tutaj popełniacie błąd. Przestępstwo jest aktem twórczym. Wymaga cierpliwości i zaangażowania. Widzisz, urabiałem Danny’ego O’Grady od ponad roku. Powoli oswajałem go przez Internet. Dawałem mu do zrozumienia, że jego złość i poczucie niższości są zjawiskiem powszechnym i dopuszczalnym. Potem było już łatwo. Spotkałem się z nim osobiście. Pokazałem mu, że nie jestem żadnym zboczeńcem, tylko psychologiem z jego szkoły. Jak można wątpić w to, co mówi szkolny psycholog? „Musisz bronić swoich praw, Danny. Pokazać wszystkim, łącznie z twoim ojcem, kto tu rządzi”. Oczywiście nigdy nie http://www.pol-rusztowania.info.pl/media/ Leżała, wciągając nozdrzami powietrze. Czekała. 11 Postać z Rewizora Gogola. W pierwszej scenie sztuki opowiada, że śniły mu się dwa ogromne szczury (przyp. tłum.). A wkrótce znów wszystko się powtórzyło: pisk, potem ostrożny marsz po piersi. Znów turlanie się po podłodze. Po jakimś czasie ustaliła się pewna rutyna. Więźniarka zrzucała z siebie nieproszonych gości, to nawijając, to rozwijając workowinę. Myszom chyba spodobała się ta wciągająca zabawa, bo stopniowo przerwy między ich wizytami stały się krótsze. Polinie Andriejewnie zaczęło się wydawać, że zamieniła się w pociąg ze zbioru zadań arytmetycznych, jadący z punktu A do punktu B i z powrotem z coraz krótszymi postojami. Kiedy na górze (czyli, jak należało się domyślać, na pokładzie) rozległy się kroki, pani Lisicyna nie przestraszyła się, tylko ucieszyła. Niech się dzieje, co chce, byle skończył się ten koszmarny walc!

– Nie do końca. Przez część czasu był z nim Shep. Twierdzi, że dotarł do szkoły tuż po pierwszej czterdzieści pięć. Uczniowie już opuścili budynek. Biegł korytarzem i natknął się tam na Danny’ego, który oszołomiony podnosił właśnie spluwy z podłogi. – Podnosił? Och, bardzo mi się to podoba. Czyli chłopak miał je w ręku przypadkiem. – Ty też nie wierzysz Shepowi? – Nie jest najbardziej obiektywnym świadkiem – zauważył Quincy. – Na razie obstaję Sprawdź „Pozwalasz odejść słudze swemu – śmierć”. „Twoje są niebiosa – Teognosta”. „Zadrżało Dawidowi serce jego – mętna”. „Mający uszy niechaj słyszą – cucullus”. „Mirowariec przyrządzi ci mieszaninę – nonfacit”. „Nie smuć się zdrów – monachum”. Oddzieliłam kreską ostatnie słowo każdej frazy, dlatego że igumen dodał je do cytatów z Pisma Świętego od siebie. A jeśli tajemne orędzie jest zawarte tylko w tych właśnie słowach? – pomyślałam. Wypisałam je w jednym wierszu. Oto co z tego wyszło: „Śmierć – Teognosta – mętna – cucullus – nonfacit – monachum”. Z początku uznałam, że wychodzi bzdura, ale przeczytałam drugi raz, trzeci i umysł mi się rozjaśnił.