354

- Gubie sie w tym wszystkim. Całe moje ¿ycie nie trzyma sie kupy. Czasem sama ju¿ nie wiem, co jest prawda, a co nie, 321 ale ta niechec, prawie nienawisc na jego twarzy, wydała mi sie bardziej prawdziwa ni¿ wszystko, co do tej pory słyszałam. - Nie był zachwycony twoja wizyta. - On mnie nienawidzi. - Przynajmniej dzisiaj - sprostował Nick. Marla patrzyła przez okno na zielone wzgórza. - Nie wiem, co mam sadzic o wszystkich opowiesciach o tym, jak blisko byłam zawsze z ojcem, jak zasypywał mnie prezentami, jak byłam jedynym swiatłem jego ¿ycia? Mam wra¿enie, ¿e jest w tym mnóstwo przesady. A mo¿e w ogóle nie ma w tym ani zdzbła prawdy. Odkad wyszłam ze spiaczki, mam dziwne przeczucie, ¿e bylismy sobie obcy. ¯e nie przepadalismy za soba. - Spojrzała na Nicka z ukosa. – Delikatnie rzecz ujmujac. - Nie wiedziała, czy smiac sie, czy płakac. Cała ta sytuacja była absurdalna. Ale tak¿e przera¿ajaca. Smutna prawda była taka, ¿e Marla miała wielu krewnych, ale z nikim z całej rodziny nie czuła sie w ¿aden http://www.pracowniaemg.com.pl wzrok tesciowej, ale postanowiła nie zwracac na Eugenie uwagi. Na górze zaczał płakac James. - Wiem, ¿e jest ci cie¿ko - mówiła Cherise. - Te wszystkie obra¿enia i utrata przyjaciółki. Straszne, straszne. Trudno czasem zrozumiec wyzwania, które rzuca nam Bóg. Zgadza sie, pomyslała Marla. - Wielebny i ja chcielibysmy cie odwiedzic. - Wielebny, to znaczy twój ma¿? - spytała Marla. - Tak. Och, oczywiscie... wybacz, zapomniałam o twojej amnezji -¿achneła sie Cherise. - Mówia o nim „wielebny Donald”. Marli stanał nagle przed oczami wizerunek Kaczora Donalda z wielka aureola i anielskimi skrzydłami, który - była

- Zostaw w spokoju tę dziwkę. Przez okno dolatywał szyderczy śmiech. - Ja tam wcale się nie dziwię, że chciałbyś przelecieć córkę sędziego. - Frank, ten z piskliwym głosem, zachichotał złośliwie. - Kuma, dałbym sobie odciąć prawą rękę, żeby posmakować tej słodkiej cipki. - Ja też - zawtórował mu Jeb. Shelby miała ochotę zwiewać gdzie pieprz rośnie. Sprawdź Marla nigdy nie zechce pojechac z nim do Oregonu, on zas nie był pewny, czy chciałby ¿yc gdziekolwiek indziej. Pragnał ja tylko całowac i dotykac jej ciała, czuc te sama niezwykła wiez, jaka połaczyła ich pietnascie lat temu. No i chciałbys te¿ odegrac sie na Aleksie, pokazac draniowi, przyznaj sie. Nie podoba ci sie sposób, w jaki on ja 275 traktuje. Nigdy nie pogodziłes sie te¿ naprawde z faktem, ¿e rzuciła ciebie dla brata. - Sukinsyn. - Wychylił zawartosc, szklanki jednym haustem, otarł usta wierzchem dłoni i ruszył z powrotem na góre. Bo¿e, jaki z niego głupiec. Stanał znowu na pietrze, patrzac w strone swojego pokoju, kiedy drzwi apartamentu