W słabo oświetlonym wnętrzu panował przejmujący chłód. Zagracone było najróżniejszym towarem - leki, kosmetyki, jedzenie. Wzrok Santosa niemal od razu przyciągnął koszyk z jabłkami stojący na kontuarze. Niczym pies węszący trop podniósł głowę i spojrzał ponownie na chłopaka. Ten był zdenerwowany i zniecierpliwiony.

- Gloria. - Zdecydowałem się, - Uśmiechnął się znowu. - To piękna nieruchomość, Glorio. I dbasz o nią troskliwie. - Dziękuję. - Splotła ręce na podołku, chcąc ukryć ich drżenie. - Kocham St. Charles. Należy do mojej rodziny od dawna. Zawahała się. Co ona właściwie robi? Miała mieszane uczucia. Rozmowa z Jonathanem Michaelsem oznaczała, że zdradza ojca. Z drugiej strony rozumiała, że czasy się zmieniły, zmieniła się ona, zmienił się Hotel St. Charles. - Trzeźwemu człowiekowi interesu mój plan musi wydać się szalony - zaczęła. - Ależ skąd. - Pochylił się do niej, opierając ręce na kolanach. - Kiedy mój agent skontaktował się z tobą, nie oczekiwałem wiele. W końcu raz już próbowaliśmy, bez powodzenia. Dlaczego chcesz teraz sprzedać hotel? - Nie interesuje mnie sprzedaż - sprostowała szybko. - Wyjaśniałam już twojemu agentowi, że chodzi o spółkę. Pochylił głowę, kryjąc uśmiech. - Powiadasz więc, że chciałabyś wejść w spółkę. Z dwudziestoma procentami udziału? - Tak jest. Warunki nie podlegają negocjacjom. - Gloria zacisnęła dłonie. - Przejąłbyś zarządzanie hotelem. Masz znakomitą opinię. Przytaknął z uśmiechem. - Jeśli można zadać pytanie, dlaczego wspólnik i dlaczego teraz? - To nie zależy ode mnie. Po prostu hotel nie przynosi już takich zysków jak dawniej. - Lokalizacja? - Tak, to główna przyczyna. Ale też w mieście jak grzyby po deszczu wyrastają nowe hotele. - Znała te słowa, te przyczyny, na pamięć. Sto razy powtarzała je w myślach. - Jeżeli frekwencja nie wzrośnie, nie będę w stanie dalej prowadzić hotelu. St. Charles zacznie podupadać. - Możesz opuścić ceny. - Już to zaczęłam robić, stopniowo, od kilku lat. Ale gości nie przybywa, a ja mam coraz mniejsze zyski. Standard się obniża. Muszę coś z tym zrobić. - Rozumiem. Upadek St. Charles byłby tragedią. Niewiele jest miejsc z tak wspaniałą tradycją. - Spojrzał jej bacznie w twarz. - Czy to już wszystkie przyczyny? - Nie. - Wstała i podeszła do okna. Popatrzyła na przejeżdżające auta. - Jak wiesz, prowadzenie hotelu to nieustanna odpowiedzialność. - Praca na pełnym etacie i nadgodziny - dodał. - Albo nienormowany czas pracy. http://www.profood.net.pl/media/ jasnoniebieska sukienka? Którą wybierzesz? - Nie mam pojęcia. - Lizzie zerknęła ukradkiem na ubraną w ciemnozieloną sukienkę młodszą siostrę, która na zmianę kręciła piruety i kłaniała się przed lustrem wyimaginowanej publiczności. - Która podoba ci się bardziej, Willow? - spytała Camryn. Amy podbiegła tanecznym krokiem. - Ja wolę żółtą. - Ja chyba też. - wyszeptała Willow. - Ten kolor cudownie współgra z twoimi włosami, Lizzie. Camryn wzięła młodszą z dziewczynek za rękę. R S - Chodź, pójdziemy poszukać eleganckich skarpetek,

- Mam nadzieję, że się nie mylisz - westchnęła pani Stoneham, nie w pełni przekonana. - Będę zajmowała się Pongiem. Pongo był młodym dogiem o miłym usposobieniu, który zachowywał się równie niezdarnie, co hałaśliwie. - Czy to coś pomoże? - Nie wiem, może i nie - zaśmiała się dziewczyna. - Ale to najbardziej szalone zwierzę, jakie znam. Uwielbia kłaść ludziom łapy na ramionach i lizać po twarzy. To z pewnością ostudzi zapały pana Baverstocka! Pani Stoneham pozwoliła sobie na lekki uśmiech, lecz dodała: Sprawdź - A teraz, skarbie... - Chwycił ją za rękę. - Taniec, który mi obiecałaś. Z pewnością nie była jego skarbem i nie obiecywała mu, że z nim zatańczy, ale niegrzecznie byłoby odmówić, więc pozwoliła poprowadzić się na parkiet. Z przyjemnością stwierdziła, że Lex wspaniale tańczy. Zatraciła się w rytmie muzyki. Uwielbiała taniec i po chwili zapomniała o całym bożym świecie. Scott zdawał sobie sprawę, że zachował się niegrzecznie. Powinien wejść do środka. Wyszedł, ponieważ nie mógł przebywać z Willow w jednym pomieszczeniu. Co było z nim nie tak? Czyżby miał na jej punkcie obsesję? To mu psuło wieczór.