starczało na jedzenie, zwłaszcza przed wypłatą tygodniówki.

grzanka, będzie musiał powiedzieć prawdę. Ostatecznie mógłby zaczekać jeszcze parę godzin, aż żona odzyska więcej sił i ewentualnie weźmie kąpiel. Ale Flic może zatelefonować, a nawet wrócić wcześniej ze szkoły. Doktor Lucas też może zadzwonić albo wpaść po drodze. Czyli nie ma wyboru. 12. - Nie wierzę ci. Z góry wiedział, co powie Karo, a przynajmniej, jak to odczuje, lecz i tak zrobiło mu się przykro. Popatrzył na jej twarz, pragnąc wyczytać coś pocieszającego, bo same słowa można wypowiedzieć na różne sposoby. Ludzie czasem mówią „nie wierzę", chociaż tak naprawdę wierzą, tylko po prostu prawda nie mieści im się w głowie jako zbyt straszna, zaskakująca, niezrozumiała. Karolina jednak wypowiedziała to zdanie tonem zwykłego stwierdzenia, bez owijania w bawełnę, a wyraz jej twarzy bynajmniej nie łagodził znaczenia słów. Nie powiedziała: „Nie wierzę w to", ale: „Nie wierzę ci". Oczywiście, że to duża różnica. http://www.protezy-zebowe.com.pl/media/ - Tak - odpowiedziała. - Chcę tego. Lorenzo podszedł do wózka i z wiaderka z lodem wyjął butelkę szampana. Otworzył ją, napełnił dwa kieliszki, podszedł do łóżka i podał jej jeden. - Za dzisiejszą noc i za to, co sobie nawzajem ofiarujemy. Za spełnienie twoich marzeń - wzniósł toast. Jodie upiła łyk i zadrżała, gdy Lorenzo łagodnie wyjął jej kieliszek z ręki i pocałował ją. Smakował szampanem i sobą i całował ją, aż nie mogła już myśleć o niczym innym, jak tylko o intymności, którą dzielili, i o swoim własnym pragnieniu, by ta chwila trwała i trwała. Aż otoczyła jego szyję ramionami i wkrótce znaleźli się nadzy na łóżku. Czyż mogło być coś wspanialszego niż taka bliskość z ukochanym mężczyzną? - myślała Jodie, odkrywając radość z dotykania twardych mięśni i poddawania się jego dotykowi. Lorenzo całował jej ciało i kiedy dotarł do poranionej nogi, Jodie drgnęła i spróbowała ją odsunąć. Ale Lorenzo nie puścił jej, tylko pochylił głowę i zaczął całować jej blizny. - Nie... - szepnęła błagalnie. - Kiedy cię zobaczyłem pierwszy raz - powiedział, ignorując jej błaganie - pomyślałem, że masz przepiękne, długie nogi i że chciałbym je czuć owinięte wokół mojej talii, gdy będziemy się kochali... - Niemożliwe! - zaprotestowała. - Byłeś taki wściekły! Uśmiechnął się rozbawiony. - Nie wiedziałaś, że mężczyzna może być równocześnie wściekły i podniecony? Twój ekschłopak to kompletny idiota. Żaden prawdziwy mężczyzna nigdy by cię nie odrzucił, Jodie. - Lorenzo znów pocałował bliznę. - Jest piękna, bo świadczy o twojej odwadze. Oczy Jodie wypełniły łzy wzruszenia, ale zanim zdążyły popłynąć, Lorenzo zaczął całować wnętrze jej ud, budząc w niej częściowo pokrewne, a jednocześnie zupełnie inne uczucia. Centymetr po centymetrze pieścił ciało Jodie, odkrywając je dla siebie, ale i dla niej, pokazując jej, jak wielką radość i wzruszenie można czerpać z seksu, gdy dwoje ludzi się kocha. Lorenzo z czułością obserwował śpiącą Jodie. Oto pomiędzy dwoma uderzeniami serca zmienił się w innego człowieka. Kiedy w tamtym ogrodzie w Anglii zobaczył w jej oczach ból i rozpacz, zrozumiał natychmiast, że jego potrzeba chronienia jej zrodziła się z miłości.

- Możesz spokojnie wracać do Eliason czy do Amaru. Pierwszym samolotem. Ja tu zostaję. - Słucham? - zapytał. - Przyleciałem na drugi koniec świata, by spotkać się z narzeczoną... - Nie jestem twoją narzeczoną - przerwała mu, a w jej głosie zabrzmiała stanowczość. Sprawdź Shey poczuła przykre ukłucie żalu. Bardzo by chciała mieć rodzinę. Cóż, o tym mogła sobie tylko pomarzyć. Opamiętała się szybko. Powinna się cieszyć z tego, co ma. - Moja rodzina to Parker i Cara - odparła. - Nikogo więcej nie mam. A one mają swoje mieszkania, więc nie muszą u mnie nocować. - Nie powiesz mi, że jest tu tylko jedna sypialnia. Shey westchnęła. - Owszem, jest jeszcze jeden pokój, ale ponieważ nie miewam gości, przerobiłam go na gabinet. - Na pewno jest tam jakaś kanapka - rzekł z nadzieją w głosie Tanner. - Nie - odpowiedziała z uśmiechem Shey. - Jest biurko,