Spojrzała na pierwszy z brzegu i zrobiło jej się słabo.

- Nie jest zimna - marudziła Chloe. 317 - To sobie przynieś lepszą. - Tak zrobię. - Masz. - Flic otworzyła torebkę i wyjęła kilka monet. - Coś dla ciebie? - Chloe była już w drzwiach. - Poproszę o to samo. - A nie powinnaś pójść do lekarza? - spytała Sylwia z niepokojem. - Po co? Nic mi nie jest. Trochę się tylko zdenerwowałam. - To przeze mnie... - Skąd! - Powinnaś wrócić do domu. Ja i tak teraz się zdrzemnę, więc nie musisz tu siedzieć. - Zostanę, jeśli nie masz nic przeciwko temu. - Oczywiście, że nie - odrzekła słabym głosem Sylwia, zamykając oczy. Flic zagryzła wargę, żeby się nie rozpłakać. Przecież nic się nie stało, przekonywała samą siebie: upuściła poduszkę, zanim John się obudził i zanim pani Khan wmaszerowała do pokoju. Żadne z nich nie mogło czytać w jej myślach, a to znaczyło, że nie jest gorzej niż przed wizytą na West Finchley. http://www.psychologpoznan.edu.pl Parker zachichotała żywiołowo, jeszcze bardziej wytrącając Shey z równowagi. - Uspokój się! - rzuciła Shey w stronę przyjaciółki, ale Parker śmiała się coraz bardziej. - Tanner, opamiętaj się. Ty nie musisz pracować na życie, ale my tak. To jest nasze miejsce pracy. Uszanuj naszych klientów, oni nie chcą być świadkami twoich idiotycznych zagrywek - Ależ chcemy! - zawołał ktoś z sali. Shey jastrzębim wzrokiem obrzuciła stoliki, szukając adwokata diabła. Następnym razem dostanie kawę z fusami! - Powiedz tylko, że się zgadzasz - naciskał Tanner. - Nic więcej. Od razu się stąd wyniesiemy. Wpadnę po ciebie

- Zaczekaj! - krzyknęła i potykając się, pobiegła za nim. - Lorenzo zatrzymał się nagle i odwrócił. - Muszę się skontaktować z firmą wynajmującą samochody i poinformować ich, co się stało. - Nie będą zachwyceni, że uszkodziłaś ich samochód. To może sporo kosztować - ostrzegł ją chłodno. - Jestem ubezpieczona - zaprotestowała, ale zimny strach ścisnął jej żołądek. Jej kuzyn ostrzegał ją przed przykrymi konsekwencjami ewentualnego wypadku. Sprawdź Rano Sylwii nic już nie zagrażało, ale była bardzo osłabiona i lekarz zarządził przeniesienie chorej na oddział kardiologiczny. Im zaś kazano wracać do domu. - Nie pójdę - zbuntowała się Flic. - Jesteś kompletnie wykończona - perswadowała jej łagodnie Zuzanna. - Na nic się babci nie przydasz, jeśli się nie prześpisz kilka godzin. Matthew, który stał w pewnej odległości, nie zabierał głosu. Wiedział, że skoro poprze Zuzannę, Flic się nie ruszy na krok. Poszli w milczeniu do samochodu. Flic od razu usiadła na miejscu pasażera. Zuzanna przechyliła fotel kierowcy, żeby Matthew mógł się dostać do tyłu. - Dlaczego on wsiada? - spytała Flic.