– Sanders? Musimy pogadać.

tanich. Drewniane pudełka z Tajlandii, czarna emalia z Singapuru, papierowe latawce z Chin. Idziesz do sklepu, wpada ci w oko niesamowicie droga, nieduża figurka z drewna i to jestem ja! Ja znalazłem ją dla ciebie. Oczywiście, za stuprocentowy zysk. Pokręciła głową, udając zdziwienie. 49 i - Można z tego wyżyć? - Ja żyję bardzo dobrze. Sprowadzam te rzeczy całymi kontenerami. Liczy się ilość. - Musisz mieć wyczucie. - Nie, tylko dużo doświadczenia w kupowaniu rzeczy pod wpływem impulsu. - Uśmiechnął się do niej. - A ty? To było niewinne pytanie. Z własnej woli całkiem sporo opowiedział jej o sobie. Ale teraz Bethie się skuliła. Kiedy to zobaczył, uśmiech zniknął z jego twarzy. - Przepraszam - powiedział natychmiast. - Wybacz mi, Bethie. Często zaczynam mówić, zanim pomyślę. Naprawdę powinienem... - Nie, to przecież normalne pytanie. Poza tym najpierw opowiedziałeś o swoim życiu... - Ale tobie nie jest teraz łatwo. Wiem to i nie powinienem był się narzucać. http://www.psychoterapeuci-katolicy.pl – Nie bądź łajzą, Sanders. Powiedz, na czym stoimy. Detektyw spochmurniał. – Dobra, no więc mam złą wiadomość. Jak dotąd koszulka nie pasuje nam do niczego. Ani do rewolweru kaliber 38 odebranego Danny’emu, ani do broni lub pocisków, których bruzdy mamy w bazie danych. – DRUGFIRE – powiedział Quincy. – Nieeee – jęknął Sanders. – Znowu! – Agent ma rację – zignorowała jego protest Rainie. – Przyznaj, Sanders, masz dostęp tylko do materiałów z obszaru stanu. A dzięki bazom danych DRUGFIRE będzie można poszperać w informacjach dotyczących przestępstw w całym kraju. Koszulkę przejmuje FBI. – A cóż takiego zwojowali federalni z moimi komputerami? – Minęły dopiero dwadzieścia cztery godziny – odparł łagodnie Quincy. – Po dwudziestu czterech godzinach ja miałbym już coś do potwierdzenia. Cholera, w

pas bezpieczeństwa. Trzymał jak należy. Godzina dwudziesta druga piętnaście. Osiem godzin do wyjazdu. Na razie była bezpieczna. Klub strzelecki Kimberly, New Jersey Chcę się zobaczyć z Dougiem Jamesem. - Jest z kursantem. Sprawdź sądowy? – Tak. A sąd wyznaczył drugiego. Jeszcze nie zaczęli. Johnson twierdzi, że zanim spiszą pełny raport, miną miesiące, może nawet pół roku. – Danny jest pani synem, pani O’Grady. Jak pani sądzi, co on zrobił i czego potrzebuje teraz? – Nie mogę panu powiedzieć. – Sandy parsknęła histerycznym śmiechem. – Widzicie, taka jest prawda. Zarówno adwokat, jak i mój mąż zabronili mi z panem mówić, bo jako ekspert w tych sprawach może pan zeznawać na procesie. Danny’emu też nie wolno z nikim rozmawiać. Wszystko, co powie, może być wykorzystane przeciw niemu, więc lepiej milczeć. O mój Boże. Co ja mam teraz robić? Quincy nie odpowiedział. Oczy Sandy wypełniły się łzami. – Nie mieści mi się w głowie, że zezwalają na coś takiego – powiedziała przez łzy. – Zabrali mi syna. Zamknęli go za morderstwo, ale zanim skończą się wstępne przesłuchania i