- Moge zobaczyc? - spytała. - Co? - zapytał doktor Robertson. - Moje dokumenty. - To tylko informacje medyczne - odparł Robertson uprzejmie, ale w jego tonie było cos... jakby traktował ja protekcjonalnie... o Bo¿e, dlaczego tak bardzo chce jej sie spac? - O mnie - powiedziała, wyciagajac reke. - To moje dokumenty, tak? - Nie masz dosc na dzisiaj? - wtracił Alex i wskazał dłonia lekarzowi, ¿eby odło¿ył segregator na bok. - Ale chce wiedziec... - Innym razem, dobrze? - W głosie Aleksa było cos, co natychmiast doprowadziło ja do szału. - Jest ju¿ bardzo pózno. Powinnas wrócic do domu i pójsc spac. Sama tak powiedziałas. - Sama wiem, co powinnam - powiedziała, wstajac z kozetki. - Powinnam dowiedziec sie wiecej o sobie samej. O tobie. O naszej rodzinie. To ju¿ sie zaczeło, Alex. Zaczełam sobie przypominac i zrobie wszystko - wszystko - ¿eby jak najszybciej odzyskac pamiec. http://www.pucharkamikadze.pl ciec, podwy¿ka cen, stworzenie wy¿szego marginesu zysków albo zwiekszenie sprzeda¿y przy ju¿ istniejacym... A jesli chodzi o twoja sytuacje rodzinna, to mogłes przecie¿ wynajac pielegniarki, guwernantki czy inne osoby do towarzystwa dla Marli, matki i do opieki nad dzieckiem. Naprawde, nie sadze, ¿ebys mnie tu potrzebował. - Spojrzał na elegancki, szyty na miare garnitur brata i jego krawat za dwiescie dolarów. - Wiec czemu, u licha, pojechałes a¿ do Oregonu, ¿eby opowiadac o swoich problemach? Alex zacisnał usta i milczał przez chwile. Albo sie zastanawiał, czy powiedziec prawde, albo chciał zwiekszyc napiecie. Spojrzał na rodzinne zdjecia. - Z powodu Marli.
Ciagle jeszcze niewiele na jej temat pamietam, ale wiem ju¿, ¿e... planowałysmy cos razem... nie pamietam tylko, co to było. - Jestes zmeczona - powiedział Alex. - Na razie daj sobie z tym spokój. - Tak, ale musze porozmawiac z detektywem Paterno. - Jutro rano. Sprawdź okazji sam wpadł w niezłe tarapaty. - Czy¿by? - Nicka ogarneły złe przeczucia. - Zdaje sie, ¿e nie był w stanie utrzymac rak przy sobie, kiedy jedna z samotnych matek wpadła mu w oko. - A niech mnie. - Twój brat zaraz go zwolnił. Jakis rok temu. Ale wybuchł skandal, prasa miała u¿ywanie. Mam kilka artykułów na ten temat, przesle ci je faksem. Jednak nie wniesiono oskar¿enia, a nasz ksie¿ulo wrócił na łono swojego koscioła w Sausalito. - I to ju¿ koniec? - spytał Nick z niedowierzaniem. - Zdaje sie, ¿e jego owieczki i dziewczyna, z która sie ponoc zadał, postanowiły mu jednak wybaczyc. - Walt urwał,