- Och, jeszcze jedno, nie wiem, ile to zajmie. Możliwe, że całą

wtedy na suchym lądzie. Co tydzień przybijał do brzegu, by uzupełnić zapasy i zadzwonić do Gallaghera. Gallagher nie ufał komórkom; choć sam miał jedną, nigdy nie rozmawiał przez nią o interesach. Był tak ostrożny, że nie uznawał nawet telefonów bezprzewodowych. Pavon próbował mu wmówić, że ma taką bezpieczną komórkę, której sygnału nie można an43 314 przechwycić - ale Gallagher był niereformowalny w swoich dziwactwach. Tym razem Pavon cenił sobie tę ostrożność. Z Diazem na ogonie liczył się każdy drobiazg zwiększający szanse przeżycia. Jedynym pewnym wyjściem z sytuacji było zabicie Diaza i Milli Boone. Diaza, ponieważ to on stanowił bezpośrednie, poważne zagrożenie - i Milli, bo przecież ta kobieta wciąż będzie wynajmować kolejnych ludzi, aż wreszcie któremuś z nich się powiedzie. Pavon nie miał pojęcia, jak udało się jej powiązać jego nazwisko ze sprawą porwania. Ktoś musiał puścić farbę pomimo wpływów i zabiegów Gallaghera. http://www.rehabilitacja-swinoujscie.com.pl - Pewnie żaden. - Prawdę mówiąc, jeden. - Więc nie ma się czym podniecać? - Raczej nie. Ale zobaczymy, po prostu muszę zaczekać, aż ten gość się pojawi. W każdym razie z pewnością nie powinniśmy kręcić się w pobliżu tej speluny bez broni. Rip znał miejscowe zwyczaje, wiedział, że Milla nie może ot tak sobie wejść do knajpy, co oznaczało, że będzie musiała poczekać na zewnątrz. A nawet siedzenie w samochodzie, co zresztą planowała robić, nie należało do najbezpieczniejszych zajęć. Jej stary znajomy Benito przywitał ich z szerokim uśmiechem i z czekającym fordem taurusem w całkiem niezłym stanie. Wiedział, gdzie jest „Granatowa Świnia", i udzielił im dokładnych wskazówek,

się jednak inny nastolatek, młodszy od tamtego, za to z jeszcze szerszym, cwaniackim uśmiechem na twarzy Diaz podał mu kluczyki i pieniądze. Chłopak wskoczył za kierownicę i odjechał bez zwłoki. - Bracia? - spytała Milla. - Nie moi. - Chodziło mi o to, czy ci dwaj od samochodu są braćmi? Sprawdź prawie zmierzającą ku ustom Diaza. Nie. To nie był tylko niegrzeczny chłopiec; to był zły i nieobliczalny mężczyzna. Lepiej, żeby nie zapominała o tej różnicy. On nie grał po stronie dobra. Ale teraz byli sami w domu, w małym kręgu światła; Milla wiedziała, że wystarczy, by rozchyliła nogi, a on już będzie wiedział, co robić. Nie dał żadnego sygnału, nie zdradził się w żaden sposób, że o tym myśli - ale ona wiedziała, że nie pogardziłby nią. Zrobią to, a potem Diaz zniknie w ciemności, zapominając o tym spotkaniu szybciej niż o dobrym obiedzie. Zatem siedziała na krześle i trzymała kolana razem. Nigdy nie uznawała rekreacyjnego seksu, ceniła się trochę wyżej. - Gallagher cię pocałował - powiedział Diaz, dając jasno do zrozumienia, że widział wszystko z okna, jako że drzwi nie miały