- O, tak.

zrobić? - Popełniasz błąd. - Nie sądzę. Pełna determinacji wykręciła znajomy numer do domu Lydii. - Będziemy teraz załatwiali tę sprawę. Właśnie dzwonię do Lydii i zamierzam odnaleźć swoje dziecko. Nie zmarnuję już ani sekundy. Co do tej hecy między moją matką a twoim ojcem, zajmiemy się nią później. Oboje już nie żyją, więc ta sprawa jest skończona, choć niewątpliwie bolesna. A co do Rossa McCalluma... uwierzcie mi, dam sobie z nim radę. - Włamałaś się tutaj - oskarżył ją jej ojciec. Tymczasem na drugim końcu miasta zadzwonił telefon. - Pewno, że się włamałam, sędzio. I zrobiłabym to jeszcze raz. - Teraz to Shelby nachyliła się nad biurkiem. Pot z jej podbródka kapał do pojemnika na cygara, ale nie przejmowała się tym. Nawet tego nie zauważyła, patrząc najpierw na ojca, a potem na Nevadę. Usłyszała szczęk odbieranego telefonu. 175 - Choćby nie wiem co, spotkam się z moją córką. - Ramón, nie! Dios, nie rób tego. Och, Ojcze Przenajświętszy... Shep wyprostował się gwałtownie. Dotknął swego boku, gdzie zazwyczaj miał przewieszoną broń, i zaczął się zastanawiać, co on tu robi, do cholery. Natychmiast zdał sobie sprawę, że jest całkiem nagi. - Nie, nie, nie rób tego, Ramón! - Aloise krzyczała wniebogłosy i płakała w sąsiednim pokoju, a on... o kurczę, był sam, zupełnie goły w łóżku Vianki. Widocznie zasnął po całonocnych zapasach. Sypialnia wciąż pachniała dymem, http://www.rejack.pl/media/ 92 zdenerwowaną. - Zdenerwowaną? - Lydia pokręciła głową i sięgnęła do lodówki po przykryte folią danie. - Podczas rozmowy telefonicznej. - Aha. Och, rodzinne kłopoty. Moja siostrzenica, Maria, ma problemy ze swoją córką. Nic poważnego - odparła, kładąc rondelek na ladzie. Zdjęła folię. Kuchnię wypełnił ostry zapach marynaty. Lydia nadziała na widelec sztukę mięsa i obróciła ją kilkakrotnie. - Jesteś pewna? - Si. - Lydia unikała wzroku Shelby, a ona nie chciała wywierać na niej presji. Czasami gosposia była bardzo wylewna, ale zdawało się też, że strzegła swojej prywatności. Wydawało się, że to jedna z tych bardzo osobistych chwil, toteż Shelby uznała, że powinna wyjść. - Wyjeżdżasz gdzieś? - Lydia wskazała widelcem torbę Shelby. - Do San Antonio. Nie wiem, czy wrócę przed wieczorem. - Sprawy służbowe? - zapytała Lydia.

- Nie wiem. - Ale ja wiem - pomógł jej wstac. - Chodzmy. Kylie chciała zapytac: „A co z nami?”, jednak tego nie zrobiła. To koniec. Poznała to po jego oczach. Przeszła przez pokój i otworzyła drzwi. Za drzwiami czekał na nia wysoki, ciemnowłosy me¿czyzna, w okularach przeciwsłonecznych, z Sprawdź siły, by posłac te bogata dziwke do diabła. - Wyjasniła mi, na czym polegał ten jej dziwny plan – powiedziała Kylie Nickowi i zadr¿ała na mysl o tym, jak łatwo dała sie namówic na udział w tym przedsiewzieciu. - Marla chciała, ¿ebym zaszła w cia¿e - ¿ebym poddała sie sztucznemu zapłodnieniu - a potem, kiedy ju¿ bedzie wiadomo, ¿e to chłopiec, ukryła sie gdzies i po rozwiazaniu oddała jej dziecko. - Bo¿e, jak strasznie to teraz brzmiało. - Marla miała nosic wkładki, takie jak aktorki w telewizji, przez szesc czy siedem miesiecy, najpierw mniejsze, potem wieksze, do czasu mojego rozwiazania. - A gdyby sie okazało, ¿e to dziewczynka? - spytał sceptycznie Nick.