– Podszedł do drzwi werandy, zanim mnie zobaczył. I wtedy... uśmiechnął się, jakby

na wiadomość od Mitza w jej mieszkaniu. Podział pracy miał sens. Jeśli jednak istniały jakieś inne motywy, to nikt o nich nie wspominał. Quincy okrążył kanapę, zatrzymując się w promieniach słońca. Lubił czuć ich ciepło na twarzy. Zamykał oczy i wtedy jego mięśnie się rozluźniały. Robił głęboki wdech i wmawiał sobie, że to kiedyś minie. W ostatnich dniach trzymał się tej myśli jak tonący brzytwy. Zadzwonił do Everetta w sprawie ojca. Nie było żadnych nowych wia¬ domości. Doskonale wiedział, co to oznacza. Z każdą godziną prawdopodobieństwo znalezienia ojca żywego gwałtownie malało. Minęło już trzydzie¬ ści sześć godzin. W jednej chwili Abraham spał spokojnie w czystym łóżku. W następnej już go tam nie było. Abraham nawet się nie zorientował, ż odbiera go obcy człowiek, od dawna przecież nie poznawał własnego syna. Woźny zapamiętał, jak ojca Quincy'ego poprowadzono do czerwonego sportowego samochodu, prawdopodobnie tego samego, którym sprawca przyje¬ chał po Bethie. Od tamtej pory nikt nie widział ani samochodu, ani Abrahama. Zniknię¬ cie ojca Quincy uznał za swoją największą klęskę, większą nawet niż śmierć Amandy i Elizabeth, głównie dlatego, że one były samodzielne. Ojciec zaś był całkowicie bezbronny i bezsilny, zdany na łaskę innych. Quincy powi¬ nien był lepiej zadbać o jego bezpieczeństwo. Wyrzuty sumienia powiększa¬ http://www.sluby-zakopiec.com.pl/media/ nie tylko czyjeś dzieci. Nieładnie z jego strony, że wyrwał ludzi z ich poszufladkowanych światów. Inni agenci szemrali nawet, że Quincy nie powinien wracać do pracy prosto z pogrzebu córki. Który ojciec może być taki niewrażliwy? Nawet nie próbował reagować na te komentarze. Zrozumieją go, kiedy ich własne córki padną ofiarą zabójcy. Quincy otworzył metalowe drzwi ogniowe i wszedł do biur SBB. W przeciwieństwie do tego, co pokazują produkcje hollywoodzkie, biura akademii FBI są bardzo funkcjonalne, a pomieszczenia SBB wręcz ascetyczne. Znajdowały się na drugim poziomie poniżej wewnętrznej strzelnicy, głęboko pod ziemią. Ściany wykonane były z bloczków betonowych pomalowanych na nieskazitelną biel. W samym środku znajdowały się biura agentów specjalnych. Na rzucie kwadratu otaczały je pozostałe pomieszczenia. Plan każdego poziomu przypominał

czasu. Rainie kucnęła przy dziecku. Czuła coraz większy niepokój. Becky miała na nosie smugę brudu i pajęczyny we włosach. Była ubrana w zieloną koszulkę, na której Kubuś Puchatek i Prosiaczek tańczyli, trzymając się za łapki, a napis przekonywał, że dobrze jest mieć przyjaciela. Rainie delikatnie potarła jedną z ciemnych smug na policzku Becky. Przytknęła dłoń do Sprawdź Kimberly spuściła wzrok. Przygryzła dolną wargę. Quincy nie wiedział, czy dotarło do niej to, co powiedział. - Co z ręką agentki Rodman? - zapytała. - Nie wiem. Montgomery wyznał, że spryskał słuchawkę jakiś żrącym środkiem chemicznym. Poparzył jej palce i część dłoni. Nie wiem, czy to się zagoi. - Prawa ręka. Mogą być trwałe uszkodzenia albo szramy. 226 - Jest pod opieką najlepszych lekarzy. Na pewno wyzdrowieje. - Ale przecież nie wiesz... - Kimberly! - powiedział ostro. - Albert chciał ją zabić. Ty to wiesz, ja to wiem i ona to wie. Tymczasem ona zapanowała nad sobą i unieszkodliwiła napastnika. Czyli odniosła zwycięstwo. Jest to przykład wartości ciężkiej