Ciemna chmura przysłoniła na moment jasne oblicze księżyca, okrywając ogród ciemnością. Z pobliskiego lasu dobiegało pohukiwanie sowy. Willow usiadła na ławce w altance. Zamknęła oczy, oparła się wygodnie i chłonęła otaczającą ją ciszę. Właśnie wtedy usłyszała głos Scotta. Dobiegał z tak bliska, że bała się poruszyć. Towarzyszył mu drugi głos, głos Camryn. Z bijącym sercem Willow wstała, by dać im znak, że ktoś słyszy ich rozmowę. Nie chciała podsłuchiwać. Chmura minęła księżyc i Willow dostrzegła parę oblaną srebrzystą poświatą. Wstrzymała oddech. Scott i jego szwa- R S gierka stali w odległości zaledwie kilku metrów od altanki. Scott obejmował Camryn. - Czy wyjdziesz za mnie za mąż, Camryn? - Usłyszała pełen niepewności głos. Zakryła dłonią usta, by nie krzyknąć. Zdjęła buty i stąpając na palcach, wróciła do domu. Na szczęście w kuchni nie było nikogo, więc jej rozpacz przeszła niezauważona. Pobiegła do dzieci, Zauważyła, że drzwi Lizzie są uchylone, http://www.spzagorz.pl - To, Ŝe byłem Ŝonaty, nie ma tu Ŝadnego znaczenia. Patrice wiedziała, Ŝe nie chciałem mieć dzieci, całe szczęście, bo ona nie mogła zajść w ciąŜę. Alison nabrała w płuca haust powietrza. Był to na pewno draŜliwy temat dla Marka, lecz Alli nie zamierzała z niego zrezygnować. - A czy Erika nie obudziła w tobie ojcowskich uczuć? SkrzyŜowali spojrzenia. Alli poniewczasie zorientowała się, Ŝe tego pytania zadać nie powinna. - śeby wszystko było jasne, Alli, jestem wujkiem Eriki. Matt powierzył mi opiekę nad nią i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by sprostać jego woli. Niczego w Ŝyciu jej nie zabraknie. Nawet wtedy, gdy przyjdzie mi ochota mieć własne dzieci. Ale na razie mi to nie grozi. Alison tuliła dziewczynkę, patrząc, jak Mark wychodzi z pokoju. ROZDZIAŁ TRZECI
Clemency przybrała bardziej stanowczy wyraz twarzy. Chociaż uwielbiała obie siostry, wiedziała, że są potwornymi plotkarkami. Gdyby zdradziła się choć jednym słowem o zdarzeniu w Richmond Park, nie byłoby końca roz¬ważaniom na ten temat. - A w ogóle skąd o tym wszystkim wiecie? - zapytała żywo. - Twoja matka opowiedziała naszej, oczywiście w naj¬głębszej tajemnicy - zachichotała Mary. - Na szczęście akurat stałyśmy z Eleanor w przedpokoju. - Ustawiałyśmy kwiaty - poprawiła ją siostra. - Naturalnie trudno było nie podsłuchać, prawda, Nell? - Kiedy to było? Sprawdź - To dla pani, panno Stoneham - wyjaśniła pani Marlow, widząc zaskoczenie na jej twarzy. - Jestem pewna, że lady Helena nie miała na myśli aż takiej ilości - broniła się dziewczyna. - Chyba chodziło o coś mniejszego. - To z polecenia milorda, panienko. Pan zszedł tu osobiście. Clemency popatrzyła na koszyk z konsternacją. Nie chciała się tłumaczyć przed lady Heleną, a już z pewnością nie wobec panny Baverstock. Do kuchni wszedł woźnica, uchylił przed Clemency kapelusza i wziął kosz. - Wstawię go do powozu, panienko - powiedział, mruga¬jąc do pani Marlow. - Nie będzie pani przeszkadzał. - Dziękuję - wyjąkała dziewczyna. - Życzę miłego popołudnia, panno Stoneham - odezwała się gospodyni. - Z pewnością zasłużyła sobie pani na to. Clemency pobiegła na górę po pelerynę i kapelusz i punktualnie o drugiej wsiadła do powozu. Tuż przed nią ulokowały się w nim lady Helena z dwoma pekińczykami oraz panna Baverstock. Podróż upłynęła na wymuszonej wymianie grzeczności między Orianą a Clemency. Lady Helena nie miała im nic do powiedzenia, toteż zajęła się uspokajaniem psów, szczególnie mniejszego, który nie znosił podróży i nieprzerwanie szczekał. Młodsze pasażerki dzielnie walczyły, by utrzymywać wątłą konwersację, ale poddały się w końcu i przez resztę drogi wyglądały w milczeniu przez okna powozu. Woźnica zajechał wkrótce przed domek pani Stoneham, rozłożył stopnie powozu i poszedł po koszyk. Przednie siedzenie było teraz wolne, przez co w środku zrobiło się więcej miejsca, więc lady Helena ze spokojem wyjęła z torebki kość i rzuciła ją na podłogę - ujadający pekińczyk wreszcie zamilkł. Oriana pośpiesznie cofnęła nogi. - Czarująca dziewczyna ta panna Stoneham - stwierdziła żywo lady Helena. - Zgadza się pani ze mną, panno Baverstock? - Musiała mieć wspaniałe referencje - odparła Oriana wymijająco.