górną wargę papierową serwetką. Sandy wcale nie była pewna, czy go lubi. Wydawał się zbyt

pytaniach – stwierdził Quincy. – Na tym polega twoja praca. – Dzisiaj nie pracuję dobrze. O, nie. Może jutro będzie lepiej, ale dzisiaj wszystko idzie mi jak po grudzie. Ruszyła w kierunku bocznych drzwi, najwyraźniej znów przeżywając chwilę słabości. Quincy nie zdziwił się, gdy stanęła przy stłuczonej szybie i zapatrzyła w zielone wzgórza, oblane popołudniowym słońcem. Ładuje akumulatory, pomyślał. Czasem on też musiał to robić. Pochylił się i uważnie obejrzał miejsce strzelaniny. Zwrócił uwagę na to, jak leżały ciała i próbował sobie wyobrazić, skąd mogły paść strzały. Wreszcie przyjrzał się framudze drzwi pracowni komputerowej, szukając śladów po pociskach. Dziesięć minut później skończył notować. Miał teraz wiele pytań do patologa. Odwrócił się do Rainie, która cały czas stała w pobliżu wyjścia. Nie wyglądała już jednak na zewnątrz, tylko wpatrywała się w obrys ciała Melissy Avalon. Z szarych oczu i nieruchomych rysów twarzy nie sposób było wyczytać, co policjantka myśli. Ciekawe, ile godzin Rainie Conner przespała zeszłej nocy. Przez krótką chwilę Quincy’ego korciło, żeby zapytać, sforsować dzielącą ich barierę. W końcu kiedyś też był niedoświadczonym agentem i wiedział, że niektóre obrazy mogą tkwić człowiekowi pod powiekami nawet przez całe lata. Nieraz w środku nocy budził się z krzykiem. Ale to nie miało nic do rzeczy. http://www.spzagorz.pl/media/ – Wiesz, że większość ludzi ciebie uważa za powód rozpadu małżeństwa O’Gradych? – Nie jesteśmy ze sobą. Nigdy nie byliśmy i nigdy nie będziemy. – Spędza u ciebie dużo czasu. – Wiem. – Rainie... – Ludzie gadają co im ślina na język przyniesie. Jeszcze tego nie zrozumiałeś? To małe miasteczko. Przez większość dni w roku pada deszcz, a krów jest dwa razy więcej niż mieszkańców. Zwykle nie ma tu nic ciekawego do roboty... pozostaje gadanie. Tak już jest. – Dlaczego nie powiedziałaś mi o strzelbie, Rainie? Strzelba, z której zabito twoją matkę i która nosiła twoje odciski palców, znikła z policyjnego sejfu. A potem w magiczny sposób się odnalazła. Wytarta do czysta. Dlaczego mi o tym nawet słowem nie wspomniałaś? Twarz Rainie spochmurniała, oczy przybrały kolor skały łupkowej. Quincy rozpoznał tę minę, tę bojową postawę z wysoko uniesioną głową.

czoło. - Zastanów się, Quincy. Czy nazwisko tego faceta znajduje się w tym pudle, w bazie danych, czy w aktach FBI? Prawdopodobnie tak. Ale czy to nam pomoże? Nie. Dlaczego? Bo on również wie, że jego nazwisko się tam znajduje. Pochyliła się i zaczęła mówić w skupieniu. - Co jest jego najsłabszym punktem? Co jest dla niego największym Sprawdź Według Rainie technicy policyjni zakończyli pierwszą część prac dopiero rano. Teraz nastąpią kolejne etapy śledztwa, podczas których zespół dochodzeniowy postara się doprowadzić do rekonstrukcji wydarzeń. Zebrane zostaną ogromne ilości materiału do przebadania i miną miesiące, zanim policja przez to wszystko przebrnie. Quincy szacował, że w szkole tych rozmiarów odnaleźć można tysiące odcisków butów i linii papilarnych. Dokumentacja miejsca przestępstwa rozrośnie się pewnie do kilku tomów. – To tutaj zastałam Walta i Emery’ego przy Bradleyu Brownie – przerwała te rozmyślania Rainie, wskazując zakrwawione miejsce na przecięciu dwóch szerokich korytarzy. Spojrzała na Quincy’ego wyczekująco. – Brown był przytomny? – Tak. Zapytałam go, czy coś widział, ale powiedział, że nie. Usłyszał strzały, zaczął biec korytarzem, skręcił w prawo i bum. Quincy odwrócił się w prawo, gdzie na podłodze widniały zarysy trzech ciał.