– Brawo. Masz całkowitą rację.

na to, że teraz akcja przyśpieszyła. Na wszelki wypadek lepiej nie czekać do rana. Ja zajmę się chłopcami. Federico odrzucił kołdrę, wstał z łóżka i podszedł do szafy. - A nie lepiej, żeby zawiózł ją kierowca Antonyego? - Nie ma go w pałacu. Można go wezwać, ale to niepotrzebnie zaintryguje paparazzich. Moi goście właśnie wyjeżdżają, więc jeden czarny mercedes więcej nie wzbudzi podejrzeń. Signorina Renati pojedzie z wami i zostanie w szpitalu do przyjazdu Antonyego. - On już wie? - Zadzwoniłem do niego. Na miejscu ma mój samolot, więc tylko się zbierze i o świcie rusza w drogę. Federico wyjął parę czarnych skarpetek. R S - Nie ma sprawy. Mam wrócić czy zostać w szpitalu? - W razie gdybyś był tutaj potrzebny, dam ci znać. Odwołałem poranne zajęcia. Godzinę temu Isabella i Nick przylecieli z Nowego Jorku, więc możesz zostać, jeśli uznasz za stosowne. O chłopców się nie martw. Zjemy sobie http://www.stomatologkrakow.net.pl/media/ – Lucy, gdybym mógł sprawić, żeby wszystko potoczyło się inaczej, zrobiłbym tak, nawet gdyby to oznaczało, że nie przyjedziesz do Wyomingu i nigdy więcej już się nie spotkamy. Zacisnęła powieki, powstrzymując łzy. – Czy myślisz, że Barbara jest zaangażowana w ten szantaż? – Tak. – I czy to ma coś wspólnego ze mną? – Tak, chociaż nie wiem, co to może być. Oparła głowę o jego pierś i objęła go ramionami. Sebastian przytulił ją bez słowa. Po chwili łzy przestały płynąć. – Nie znoszę płakać – powiedziała. – Nie płakałam już od lat. Tylko raz, w zeszłym roku, gdy zraniłam się w palec u nogi, a i to bardziej ze złości niż z bólu.

– To nie było lekkomyślne. – Uśmiechnął się i pocałował ją delikatnie. – Jeszcze ci pokażę prawdziwą lekkomyślność. Choć to wydawało się niemożliwe, znów poczuła silną falę pożądania. Sebastian mrugnął do niej, jakby to wyczuwając, i poszedł do drzwi. – Dokąd idziesz? – zapytała. Sprawdź Miał tak zawiedzioną minę, jak prced chwilą Benjamin, gdy dowiedział się, że dzisiaj Amy nie będzie z nimi. - Pierce, przepraszam... - zaczęła. - Nie, nie - rzekł pośpiesznie. - Nie ma sprawy. To twój wolny dzień. Powinnaś robić to, na co masz ochotę. - Dzięki. - Amy ruszyła do drzwi. - Wrócę koło kolacji. Zawołała do dzieci na pożegnanie. Kupię dziś kilka rzeczy, postanowiła znienacka. To, czego naprawdę jej trzeba, znajdzie w każdym zwyczajnym sklepie.