168

skrępowanie, kiedy ją pocałował. - Ale pozwól, że tym razem to ja gdzieś cię zabiorę. - Jak sobie życzysz - zgodziła się natychmiast. - Później zdecydujemy. Nagle zdał sobie sprawę, jak bardzo różniła się od Karo - była rozważniejsza, bardziej przewidująca... Zaraz jednak dopadło go znajome poczucie winy. Za wcześnie. Te słowa wciąż powracały niczym natrętny refren. A potem stanęła mu przed oczami ostrzyżona ruda głowa i twarz z piegowatym noskiem. I musiał się uśmiechnąć. Sylwia miała podłączoną kroplówkę i monitor. Leżała w przestronnym pokoju o dużych oknach, wychodzących na Primrose Hill i dalsze tereny. Oprócz niej była tam tylko jedna pacjentka, która spała. Flic i Chloe znacznie ulżyło na ten widok. - Myślałam, że będziesz sama w pokoju - powiedziała Flic. - Nic mi to nie przeszkadza - odrzekła Sylwia. - Miło mieć towarzystwo. - Wielkie mi towarzystwo - zauważyła Chloe. - Ciii - upomniała siostrę Flic. - Obudzisz ją. - Bardzo was przepraszam - szepnęła babka. http://www.studium-medyczne.info.pl/media/ drugi raz za mąż, a potem umarła i zostawiła nas z drogim ojczymem, który ma skórę grubszą od nosorożca i wciąż siedzi w naszym domu. Naszym - nie jego. 334 - Bo wasza matka tego sobie życzyła. Bo chciał wam pomóc i... - Popełnił kilka przestępstw - wtrąciła szybko Flic. - To on je popełnił, a nie ja, Imo ani Chloe, bez względu na to, co ci powiedziała. Wlazł nawet mojej siostrze do łóżka i o mało jej nie zgwałcił, a ty teraz twierdzisz, że to także jest moja wina... - To nie jest sposób... - Nie wiem, o czym mówisz. - Flic ogarniał coraz większy gniew. - Myślisz, że ja się martwię? Chyba masz źle w głowie. - Spróbuj się opanować, Flic.

wiedziała już sama, o co w tym wszystkim chodzi. Miała tylko niezbitą pewność, że w ostatecznym rezultacie to ona będzie przegrana. Nie cierpiała przegrywać. - Ty coś przede mną ukrywasz - rzekł Tanner. - Znamy się od niedawna, ale czuję, że jest coś, czego mi nie chcesz Sprawdź Flic - ta dopiero musiała cierpieć! Dla niej jednak nie czuł litości. Mógł zapytać kogoś o godzinę albo wstać i spojrzeć na zegar, ale mu się nie chciało. Było mu dostatecznie dobrze (choć może to niezbyt właściwe słowo), by sobie na razie odpuścić, pozwolić, aby czas po prostu płynął, uprawiając z nim swoje małe gierki - wydłużał się, rozciągał niczym elastyczna taśma, a potem nagle kurczył i zacieśniał wokół niego; Matthew w jednej chwili znajdował się w Aethiopii tamtego ostatniego dnia z Karo, w następnej na wrzosowisku z Imogen, w jeszcze następnej patrzył rozgoryczonym wzrokiem w łazience na pasek testu ciążowego, a wreszcie towarzyszył żonie, kiedy desperacko walczyła o ratunek dla swojego dziecka. Nie do zniesienia.