191

– Hej – powiedziała po chwili. – Dobry wieczór, Rainie. – Pracujesz? – Już kończę. – Naprawdę? – Wsunęła ręce do tylnych kieszeni spodni i wbiła wzrok w chodnik. Czuła się najwyraźniej zażenowana i to go wzruszyło. – Miałem właśnie zamówić chińszczyznę – powiedział uprzejmie. – Masz ochotę? – Nie jestem specjalnie głodna. – Ja też nie, ale możemy razem poudawać. Weszła. Zaczął sprzątać z łóżka papiery. Pokój był tak mały, że tylko tam można było usiąść. Kiedy wciskał szare teczki do czarnej skórzanej torby, w której woził też komputer, Rainie wpatrywała się w ekran laptopa. – Szukasz No Lavy? – zapytała. – Tak. Większość dostawców Internetu prowadzi rejestry użytkowników, do których wpisuje się pseudonim i podstawowe informacje o sobie. Mnóstwo ludzi podaje te dane, więc pomyślałem, że sprawdzę. Niestety, nie mamy aż tyle szczęścia. Następny krok to zdobycie nakazu i bezpośredni kontakt z serwisami. Sprawdzałeś dzisiaj Shepa? – zapytała. Quincy znieruchomiał z czterema szarymi teczkami w ręku. Nie traciła czasu. Włożył akta do torby i zasunął suwak. http://www.ta-medycyna.edu.pl/media/ jest bardzo bardzo dobry. - Może i jest dobry, ale mieliśmy już do czynienia z podobnymi. Znaj¬ dziemy go. - Naprawdę? Przeglądałem moje dawne sprawy. Na razie nie mam żad¬ nej wskazówki. Glenda, powtarzam ostatni raz: nie zostawaj tu sama. 136 - Nic mi nie będzie. - Chyba nic nie rozumiesz. Zabieram córkę z pola gry. Kiedy ona znajdzie się poza jego zasięgiem, nie wiadomo, kogo on zaatakuje. Uniwersytet Nowojorski, Nowy Jork Nie mogę uwierzyć, że ona nie żyje! Kimberly siedziała w gabinecie profesora Andrewsa. Dzień się kończył, powoli zapadał zmierzch. Dzień pierwszy, czwartek. Dzień pierwszy

nie przeszkadzać sąsiadom. - Kto...? Kto w końcu zadzwonił na policję? - Quincy. - Był tutaj? - Utrzymuje, że znalazł się tu zaraz po północy, ponieważ nie mógł się dodzwonić do swojej byłej żony. Martwił się o jej bezpieczeństwo, więc Sprawdź Rainie go zmroziło. Zachowywała się nienaturalnie, dziwnie, jakby patrzyła na rzeczy, których nie było. Chwilę później zrozumiał. Wciąż śpiąc, goniła za zjawą ze swoich koszmarów. Może to on coś w niej rozbudził. Może w nocy zamieniała się w szalejącą lunatyczkę. Nie miał pojęcia. Przyczaił się w swojej kryjówce i postanowił przeczekać. Po pewnym czasie wróciła do domu. Nagle zrobiło mu się wesoło. Roześmiał się, wydając z siebie piskliwy, histeryczny dźwięk, jaki słyszy się czasem w filmach. Będzie musiał się pilnować. Nie może stracić nad sobą kontroli. Jeszcze nie. W końcu dzisiaj był pogrzeb. A potem. Był bardzo bystry. Niedługo Lorraine Conner przekona się o tym. Lorraine Conner, Pierce Quincy, Shep O’Grady i mała Becky.