Położyła ją na dywanie i sięgnęła ponownie.

- Przecież potrzebujesz wypoczynku - przekonywał ją Matthew. - Ja potrzebuję mojej córki. Ale ponieważ nikt mi jej nie zwróci, muszę przeżyć ten horror do końca, żeby móc potem chociaż udawać, że żyję. - Wiem. - Wiem, że wiesz. - Umilkła na chwilę. - A jak będzie ze sprawą dziecka? Tego momentu Matthew obawiał się bardziej niż samego dochodzenia. - Które z nas im powie? - Decyzja należy do ciebie, chociaż może dla nich będzie lepiej, jeśli usłyszą to ode mnie. - A wytrzymasz? - Tak jak wszystko inne. Przez całą następną dobę czekał, że coś się wydarzy. Spodziewał się jakiejś reakcji z ich strony - czegoś podłego, bolesnego czy po prostu przykrego, ale nic takiego nie nastąpiło. - Powiedziałaś im? - spytał Sylwię wieczorem. - Tak. Bardzo spokojnie to przyjęły. - Do mnie nie odezwały się ani słowem. http://www.tani-architekt.net.pl/media/ brzmi „tak". - Jak się miewa Chloe? - Jest wściekła. Głównie na Flic, bo... - Zawahała się, gdyż nie zamierzała wyjawiać, kto wrobił Matthew. - W porządku, w porządku. I tak się mniej więcej domyślam. Sylwia się nie odezwała. Wciąż mając na względzie wnuczki, nie wiedziała, na co może sobie pozwolić. - Zostawię cię już w spokoju - obiecał Matthew. - „Spokój" to niezbyt właściwe słowo. - Daj mi znać, jeśli będziesz mnie potrzebowała. Odłożył telefon i rozejrzał się po swym hotelowym pokoju, wyposażonym we wszystko, czego może potrzebować podróżny. Z wyjątkiem tego, czego potrzebował w tej chwili Matthew:

bardzo ufać. — Zapewniam pana, że dam sobie radę — oświadczyła wyniośle. — Mam nadzieję — odparł służący. — Ale trzymaj oczy i uszy otwarte i nie spaceruj sama przy księżycu. — Zastosuję się do pańskiej rady — powiedziała Sprawdź moich wnuczek. - Nie wiedziała, że tyle wysiłku będzie ją kosztowało spojrzenie mu w twarz. - Może masz rację. Może rzeczywiście powinieneś znaleźć sobie jakiś pokój, tylko na dzisiejszą noc. Minęła minuta, zanim opanował krótki przypływ żalu i złości. - Może powinienem - powtórzył jak echo. Po raz pierwszy nie powiedziała wprost, że mu wierzy. Rozumiał to, oczywiście, mógł nawet do pewnego stopnia wczuć się w jej sytuację. Była przecież ich babką, po śmierci matki najbliższą im osobą. I bez względu na to, w którą pójdzie stronę, komu uwierzy, to właśnie córki Karo potrzebowały teraz najbardziej jej troskliwości i ochrony. Jeśli uwierzyła dziewczynom, to przypuszczalnie zawiadomi policję, on zaś będzie musiał liczyć się z czymś nieprawdopodobnym. Ale jeśli uznała, że to Matthew mówi prawdę, wtedy czeka ją coś znacznie trudniejszego, przynajmniej