R S

miał złote serce, ale pozostałe emocje trzymał na wodzy. Był dla niej zagadką, tajemniczą księgą napisaną w języku, którego nie znała. - Panno Tyler, czy wszystko w porządku? - Słucham? Och, przepraszam... Zamyśliłam się na chwilę. - Niezbyt to dla mnie pochlebne, ale trudno - zażartował. - Mamusia nigdy pani nie mówiła, że aby zdobyć mężczyznę, należy wsłuchiwać się w każde jego słowo? - Sporo czasu minęło, odkąd ostatni raz pragnęłam zdobyć jakiegoś mężczyznę - odcięła się. - Aha! - zaśmiał się. - Ida Trent miała rację, mówiąc, że nienawidzi pani mężczyzn! - To nieprawda! Nie wierzę, by Ida tak powiedziała! - Ma pani rację - przyznał. - Stwierdziła jedynie, że nie R S szuka pani w życiu miłości, A czyż to nie sprowadza się do tego samego? Myślałem, że każda młoda kobieta pragnie mężczyzny, którego pokocha i który będzie ją kochał. Co takiego wydarzyło się w pani życiu, że boi się pani kochać? .- Wcale się nie boję! http://www.tani-transport.net.pl dzieci. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek czuła się bardziej nieszczęśliwa. Była już w połowie drogi do wyjścia, gdy pomyślała, że nie może odejść, nie pożegnawszy się z dziećmi. R S Przygryzła dolną wargę. Tym razem nie ucieknie! Stawi czoło problemom! Już nigdy więcej nie zachowa się jak tchórz. Niczym robot odwróciła się i ruszyła w stronę kuchni. Zrobiła zaledwie kilka kroków, gdy usłyszała na schodach ciężkie, męskie kroki. - Willow! - głos Scotta był stanowczy. - Dokąd się wybierasz? . - — Nie martw się - wyszeptała. - Już wychodzę, chciałabym tylko pożegnać się z dziećmi. Najlepiej będzie, jeżeli dowiedzą

przychodni. W piątek wypada rocznica ślubu jej rodziców i panna Moffat zamierza wydać na ich cześć uroczyste przyjęcie. Doktor powiedział mi, że mam w piątek nie szykować kolacji, ponieważ wszyscy wychodzą. - Ależ to rodzinne przyjęcie. Moja obecność nie będzie tam potrzebna. Sprawdź - Już rozmawiałam z dziewczętami Ramsgate’ów - przy¬pomniała mu nerwowo, jako że spotkanie okazało się dla niej wielce upokarzające. Pani Ramsgate, na pozór aż nadto zatroskana, w głębi duszy napawała się jej udręką. Nieprędko wybaczy córce tę kompromitację. - Czy panna Clemency utrzymywała kontakty z kimś z seminarium? Pani Hastings pokręciła przecząco głową. W istocie od dłuższego czasu stało się to dla nich kością niezgody, bowiem matkę irytowało w najwyższym stopniu, że córka nie robi nic, by podtrzymać cenne znajomości z Milton Academy. Na przykład taka Agnes Cartwright, bogata panna z dobrego domu, z którą Clemency dzieliła pokój. Pani Hastings była pewna, iż osóbka z takim pochodzeniem musi być też czarująca, ale panna przemądrzalska zdecydowała, że Agnes się jej nie podoba. - Oszukuje w karty - powiedziała. Nawet jeśli to prawda, co z tego? Przecież pochodzi z wyższych sfer. Wszyscy wiedzą, że ach moralność mierzy się inną miarą. Z pewnością warto stracić trochę pieniędzy, a w zamian za to zostać zaproszonym do Cartwrightów!? Ale Clemency nawet się o to nie starała. - Czy pani mąż miał krewnych, do których mogłaby pojechać? - padło następne pytanie prawnika. - Nie znam nikogo z tamtej rodziny, chociaż chwileczkę... Był jeden taki starszy kuzyn, Robert. - Tak? - To pastor. - Czy panna Clemency mogła się u niego zatrzymać? - Umarł ponad rok temu, a wdowa po nim przepro¬wadziła się. - Rozumiem. Wie pani dokąd? Niestety, pani Hastings nie pamiętała. Nie była nawet pewna, gdzie mieszkał wielebny Robert Stoneham. - Czy lubił pani córkę?