- Ani mi się waż!

wszystko dalej dbał o linię, wiedział, że nie może siebie zaniedbać. Szczególnie teraz, kiedy walczy o księcia. A zresztą… Widział ktoś kiedykolwiek otyłą księżniczkę?! Nagle drzwi się otworzyły, jego niebieskie, małe oczka powędrowały w stronę klatki, lecz po chwili znów powróciły na czubki białych trampek. Kolejny fałszywy alarm. Kiedy ten Adam wreszcie postanowi wyjść?! Specjalnie zwolnił się dzisiaj z pracy! Szefowa nie była zadowolona, no ale przez ostatnie miesiące dużo pracował w zakładzie. Brał nawet nadgodziny, dlatego kobieta się zlitowała i pozwoliła mu odpocząć od włosów. Krystian był fryzjerem… Właściwie, to dopiero zaczynał karierę fryzjera, ale wiedział, że to właśnie chce robić w życiu. Lubił bawić się włosami, układać w różne fryzury, podcinać, farbować, a nawet prostować. Drzwi znów się otworzyły. Zrezygnowany chłopak spojrzał na nie niechętnie i prawie podskoczył z radości. Jego książę trzymał w dłoni dwie smycze, a na nich dwa psy. Krystian niezbyt się znał na rasach, ale wiedział, jakiej jest ten duży. Golden retriever, sam kiedyś chciał takiego, ale mama się nie zgadzała. Spojrzał na mniejszego, brązowego kundelka z oklapniętymi uszami. Uśmiechnął się pod nosem, książę wyglądał cudownie z tymi psami. Blondyn wyszczerzył się jeszcze bardziej, szybko wstając z ławki i podbiegając do mężczyzny. - Cześć! – zawołał radośnie. Wczorajsza złość już mu przeszła. Adam spojrzał na niego zdziwiony, a po chwili przywołał na twarz cierpiętniczy wyraz. http://www.tenfizjoterapeuta.com.pl/media/ - Ma pani moje słowo. - Monsieur. - Uśmiechnęła się nieznacznie. Skinął głową, po czym wstał i nacisnął przycisk na biurku. Gdy w drzwiach stanął James, powiedział sucho: - Lady ISabell zastąpi Bouffe'a. Załatw, co trzeba. Tylko dyskretnie. - Oczywiście. - Chłodne oczy Jamesa przymknęły się jak w chwili przyjemności. Kiedy wyszedł, Bella odezwała się niedbale: - Domyślam się, że pewnego dnia z równą łatwością pozbędzie się pan mnie. - Nie zrobię tego, dopóki będę z pani zadowolony. - Pochylił się i pocałował ją w rękę. - Mam przeczucie, że się na pani nie zawiodę. - Muszę pana o czymś uprzedzić. Pomysł z zabijaniem małych dzieci budzi we mnie wstręt. - Wyraźnie poczuła, jak jego palce zaciskają się wokół jej dłoni, ale nawet nie drgnęła. - Jednakże pięć milionów dolarów na pewno pomoże mi go przełamać. Widziała, jak w jego oczach błysnął gniew. Wytrzymała to spojrzenie, ale trochę się obawiała, czy niechcący nie posunęła się zbyt daleko. – Pieniądze są dla pani tak wielką pokusą, ma petite ? - Nie pokusą, lecz przyjemnością. Lubię, kiedy coś daje mi zadowolenie. - Ma pani dwa tygodnie, żeby mnie zadowolić, lady Isabell. Potem z największą przyjemnością zrewanżuję się za przysługę. - Podał jej rękę i pomógł wstać. - A teraz, na dowód zaufania, opowie mi pani o tym, czego nie uwzględniła pani w swoich notatkach.

problemy odchodziły w zapomnienie. Tyle że Adam go nie chciał. Szedł przed siebie, tępo wpatrując się w czubki trampek. Chciał być już w domu, przytulić się do poduszki i powiedzieć wszystko Karolowi. Zawsze rozmowy z nim przynosiły dziwną ulgę. Naprawdę go lubił, znali się już bardzo długo i można powiedzieć, że razem odkrywali swoją orientację. Tyle że na początku nikt drugiemu Sprawdź Nie zabiją mnie, pomyślała z goryczą. Książę rozkazał im schwytać ją żywcem. Było to jej jedyne pocieszenie. Ścisnęła zabłocony rąbek sukni. Jeźdźcy właśnie mijali zaułek. Stała, drżąca, w parnym powietrzu letniej nocy. Zdrętwiała ze strachu, gdy zatrzymali się tuż przy jej kryjówce. O mało jej nie dopadli. Kozacy umieli tropić zbiegów, a książę Kurkow wysłał w pościg za nią czterech najlepszych podkomendnych. I miał na każde zawołanie wielu innych, gdyby tym nie udało się jej odnaleźć. Z miejsca, gdzie stała, mogła dojrzeć niewyraźnie majaczące w mroku sylwetki dwóch prześladowców. Kozacy budzili w niej grozę. Mieli starannie przystrzyżone wąsy. Ubierali się w ciemnoszare kurtki i luźne spodnie wpuszczone w długie buty. Spod wysokich czap spoglądały lekko skośne oczy o bystrym, lecz zimnym wzroku. Ich twarze były śniade. Podobno to potomkowie Hunów! Rozglądali się naokoło i szybko, półgłosem wymieniali