czasu, gdy jego żona, również policjantka, zginęła

błędnie oceniła sytuację. Sądziła, że wystarczy sprytnie wyczekać na odpowiedni moment... Spóźniła się zaledwie o kilka sekund, lecz właśnie tych kilka sekund przesądziło sprawę i Mary zginęła. Jessica czuła, że zawiodła, dlatego nie miała sumienia prosić nikogo o pomoc tej nocy, gdyż nie chciała, żeby znowu ktoś przypłacił życiem jej pomyłkę. Tym razem jednak sytuacja była groźniejsza, gdyż Władca zapewne jej oczekiwał; Zacisnęła zęby. Niezależnie od tego, co się miało stać, musiała wierzyć w samą siebie, a przede wszystkim musiała wierzyć w słuszność tego, co robiła. Najważniejsze, że stała po stronie dobra. Uśmiechnęła się. - To nie rozpocznie się tutaj - odparła, próbując zarzucić przynętę i nakłonić rozmówcę do zdradzenia tego, co wiedział. Nie miała pojęcia, co zaplanował Władca. Na pewno wybrał na ucztę jakieś miejsce bardziej oddalone od miasta, świateł i policji, ten cmentarz wcale nie był taki bezpieczny z jego punktu widzenia i nie nadawał się do jego celów. Tylko gdzie znajdowało się to inne miejsce? - Władca nie lubi zostawiać po sobie... nieporządku. - Wiem. Słyszałem o tym tuzinie powozów, które mają po nas zajechać i zawieźć tam, gdzie będziemy mogli zaspokoić nasze pragnienie. http://www.terazbudujemy.info.pl/media/ ale wiedzieliśmy, że prędzej czy później się zjawisz, i poczekaliśmy. - Nie chcieliśmy ci sprawić kłopotu - dodała Cindy. - Wszystko przywieźliśmy ze sobą. Mamy hot dogi, hamburgery, steki, kurczaki i ryby. Także węgiel drzewny i kukurydzę. Jest w folii, gotowa do pieczenia. No i kartofle, sałatę, chipsy, piwo i wino. Aha, i nie będziesz musiał zmywać. Przywieźliśmy jednorazowe talerzyki i sztućce. I serwetki. - Wspaniale - skwitował jej słowa Dane, choć było jasne, że nie jest zachwycony. Przypominał jej kogoś, kto biegnie ulicą, żeby załatwić coś pilnego, i nagle wpada na wzniesiony

ktoś odezwał się cicho, mówiąc do niej po imieniu, lecz w następnym RS 91 ułamku sekundy rozpoznała znajomy głos, więc odwróciła się, przyjemnie zaskoczona. W progu stali Duży Jim oraz Barry Larson. - Co wy tu robicie? - szepnęła, by nie przeszkadzać chorej. Sprawdź - Wiedziałem, że przyjdziesz - stwierdził Nate. - Przy okazji, te ukryte kamery są świetne. Zwolniłem dzisiaj chłopaka. Miałem na taśmie scenę, jak wkłada rękę do kasy. Dziękuję, zaoszczędziłeś mi nerwów. - No cóż, urządzenie zadziałało. - Takie kamery są rzeczywiście konieczne 188 - wtrącił Larry. - Chociaż w pracy czuję się trochę jak u Orwella. Śledzą i nagrywają każdy mój krok. Dane uśmiechnął się smutno. - Taki sprzęt dużo kosztuje. Chyba wasz pracodawca bardzo sobie ceni twoje starania.