enigmatyczne oczy nie oddawały istoty gwałtownego zła, które w nim

Dlatego że nie trzymałaś wtedy dziecka wystarczająco mocno? Czyli że byłaś złą matką? an43 452 Milla próbowała przełknąć ślinę. Czuła się tak, jakby jej płuca zamarły, jakby serce stanęło jej w piersi. Nikt nigdy nie powiedział, że to jej wina. Walczyła o dziecko, prawie oddała życie w jego obronie. Powstrzymał ją dopiero cios nożem w plecy. A jednak przez długie dziesięć lat na krawędzi jej świadomości kołatała się natrętna i nieustępliwa myśl: nie obroniła własnego dziecka. - Ja... Nie powinnam była zabierać go ze sobą na targ... - wyszeptała zdławionym głosem. - Miał dopiero sześć tygodni. Był taki mały... - Nie mogłaś zostawić go samego. Co innego mogłabyś zrobić? Jej usta zadrżały. Boże, ile razy rozpamiętywała już to pytanie! Co innego mogłabym zrobić? Musiało być coś, o czym nie pomyślała, czego nie zauważyła. Musiało - bo przecież pozwoliła tym bandytom odebrać sobie Justina. - Czy nie odkupiłaś już swojej rzekomej winy po stokroć? http://www.tworzywa-sztuczne.info.pl/media/ przedtem, nie dałaby sobie rady, więc Milla zmusiła się do naprawdę gruntownej przemiany Nie. Ci dranie ją do tego zmusili. W tej strasznej chwili, gdy wyrywali jej z ramion dziecko. Kiedy obudziła się w klinice, półprzytomna, obolała, była już inną kobietą, mającą tylko jeden, jedyny cel w życiu: odnaleźć syna. Dlatego właśnie David się z nią rozwiódł. Rozwiódł, ale nie porzucił. Nalegał na kupienie tego apartamentu w El Paso i płacił alimenty w wysokości czterdziestu tysięcy dolarów rocznie. To pozwalało jej skoncentrować się całkowicie na poszukiwaniach; nie musiała szukać pracy, która w naturalny sposób ograniczałaby jej mobilność i możliwość dokładnego sprawdzania wszystkich tropów

przeciwnym razie True mógł przekroczyć tę cienką granicę, którą Milla starała się utrzymać. Wprawdzie biznesmen nie próbował się spoufalać, ale jego głos brzmiał już bardzo prywatnie. Z drugiej strony, mógł stać się niezwykle potężnym atutem Milli w tej grze. W ciągu jednej nocy dowiedział się o Diazie - zakładając, że to ten właściwy Diaz - więcej niż ona przez dwa lata. Sprawdź Normana. Nagle koryto potoku stało się szersze, a prąd gwałtownie zwolnił. Wciąż był to jednak bardzo wartki nurt, którego siły nie zdołałaby pokonać - przynajmniej woda uspokoiła się trochę i nie miotała już nią na wszystkie strony Brzegi były tu mniej strome, usiane wielkimi głazami. Milla mogła już utrzymać się na powierzchni i dać obolałym mięśniom chwilę wytchnienia. Czuła zdradzieckie zimno przenikające aż do kości i wiedziała, że za kilka chwil może już nie mieć sił płynąć dalej. - Łap i owiń sobie wokół nadgarstka! - zawołał Diaz; końcówka jego skórzanego pasa chlapnęła tuż przed Millą. - Pociągnę cię na dno! - odkrzyknęła, łapiąc pas. an43