Od czasu ostatniej kłótni, która odbyła się przy wtórze krzyków

w zamku powietrze aż iskrzyło od emocji. Wiedział, że gdy Laura się obudzi, czeka go albo wymowne milczenie, albo szorstkie słowa. Nie chciał ani jednego, ani drugiego. Trzymał w ręce lusterko. Jego ramka oklejona była muszelkami w kolorach szarości, bieli, pomarańczu i rdzy. Nie używał lustra nawet do golenia. A gdy teraz na nie patrzył, na nowo uświadamiał sobie, dlaczego żyje w ukryciu. Lecz to lustro będzie dla niego skarbem, będzie w nim widział Kelly i Laurę, wtulone w siebie jak matka i córka. Zostawił Kelly liścik, w którym podziękował za prezent. Opuścił pokój przepojony zapachem Laury. Wszedł po schodach do wieży, zamknął za sobą drzwi, odcinając się tym samym od świata i żałując, że nie może tak łatwo zamknąć swojego serca. Reszta popołudnia minęła pod znakiem tępego bólu głowy. Laura spełniła obietnicę i zabrała Kelly na konną przejażdżkę. Dziewczynka siedziała w siodle przed nią. Na jej twarzyczce znowu zagościł uśmiech. Laura jednak zmuszała się do uśmiechu. Po lekkiej kolacji zmyła naczynia, wykąpała Kelly i poczytała jej do snu. Dziewczynka zasnęła szybko. Laura siedziała http://www.ua-polska.pl/media/ mógł się tak pomylić? Opuścił ręce na kolana. A teraz jak trudno mu się z tym wszystkim pożegnać. Obok przeszła matka z córką. Dziewczynka była mniej więcej w wieku Julianny, kiedy spotkał ją po raz pierwszy. Gdy minęły go, roześmiane dziecko obejrzało się zalotnie za siebie. Już kokietka, pomyślał niechętnie. Patrzył za nią bez większych emocji. Nie było w niej tego światła, co w Juliannie. Tego duchowego piękna, które czyniło ją wyjątkową i niepowtarzalną. Pomylił się co do swojej Julianny. John szybko wciągnął powietrze. Nie, Julianna wciąż jest wyjątkowa, ale, jak wszystkie dzieci, lubi się buntować. Sprawdzać swoje możliwości. Wychowano ją tak, że nie potrafi sama o siebie zadbać. Więc

schylił się, by pozbierać rozrzucone rzeczy, ale robił to ostrożnie, dotykając tylko metalowych haczyków od wieszaków. - Nic się nie stało - powiedziała z uśmiechem 6 JEDNA DLA PIĘCIU kobieta. Powiesiła na stojaku wieszaki i wyciągnęła Sprawdź szepcąc do ucha, że jest bezpieczna. Drżała silnie, jej małe piąstki zaciskały się bezlitośnie na połach jego szlafroka. '- Tatuś jest z tobą, skarbie. Tatuś tu jest - powtarzał, głaszcząc jej plecy, a gdy trochę się rozluźniła, załkała bezradnie. Serce stanęło mu w piersiach. -Tak... tak się bałam - szeptała. -Wiem, skarbie, wiem. -Och, tatusiu, mamy nie ma - załkała żałośnie, a on zacisnął powieki. Jak czterolatka ma sobie poradzić z czymś takim, jak śmierć, której nie rozumie? - Teraz tatuś jest z tobą. Szlochanie z wolna ustawało. Mała zarzuciła mu rączki na