ponieważ w tym obrazie nie ma... uczucia, które...

ciosu. Był absolutnie przekonany, że podobnie jak on sam, dziewczyna świetnie zna prawdę: Flic odstawiła szopkę z grypą, żeby nie dopuścić do wyjazdu matki na golfowy weekend. Niemniej Imogen trzymała się dalej tej wersji, on zaś wolał nie prowokować dziewczyny; to i tak nie ma już znaczenia, poza tym liczył się czas - lada chwila ktoś mógł wspomnieć Malloyowi czy innemu policjantowi, że Matthew jest sam z Imogen. 358 „Zabiłam moją matkę". Te słowa wciąż dźwięczały mu w głowie, kiedy patrzył na siedzącą na krześle pasierbicę w granatowym za dużym szlafroku i butelkowozielonych skarpetkach, które ktoś jej pożyczył. - Wyszłam do Nicoli, a Chloe i Izabela były na spacerze z Kahlim, więc mama mogła w spokoju popracować nad powłoczkami. Ale u Nic siedziała banda kumpli, a ja i tak chciałam wcześniej wrócić, żeby sprawdzić, co kombinuje Flic. Kolejne drgnięcie powiek. Prawda i blaga obok siebie, we własnym, trudnym do zniesienia towarzystwie. Brnęła jednak dalej. Kiedy wróciła do Aethiopii, Flic ze http://www.ullu.pl to urządzenie jej pozwalało. Wariacje na ten sam temat. Nie mogła się mylić: dziecięca pornografia. Wszystkie rysunki były sygnowane inicjałami RW. Złożyła je z powrotem, wzięła parę głębokich oddechów, zawiązała wstążeczkę. Kolejne dwie sekundy zabrało jej ostrożne dmuchanie na całość, żeby kurz bardziej równomiernie się rozłożył, potem zostało już tylko umieścić teczkę w schowku. Wtedy jej wzrok padł na plastikową torebkę. - Boże! - szepnęła. Nie chciała zaglądać do środka. Najchętniej wepchnęłaby to świństwo z powrotem pod podłogę i uciekła. Ale wiedziała, że już na to za późno. Sięgnęła po torebkę. Nie była zaklejona, za to okazała się

- Nie, dziękuję. - Z trudem powstrzymała wybuch śmiechu na widok zmieszania i niedowierzania w oczach mężczyzny. Był bardzo przystojny i jego propozycje na pewno częściej spotykały się z akceptacją niż tak zdecydowaną odmową. Na widok Jodie wstającej od stolika i potrząsającej głową Lorenzo zatrzymał się gwałtownie. Mowa jej ciała był zupełnie jasna, a z opuszczenia ramion młodego człowieka odczytał zrozumienie, że został odtrącony. Jodie podeszła do baru, zapłaciła i skierowała się ku apartamentowi Lorenza. Lorenzo wciąż jeszcze analizował zachowanie Jodie. Spróbował wyobrazić sobie swoją matkę albo Caterinę na jej miejscu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że żadna z nich nie zachowałaby się tak jak ona. Czyżby Jodie tak bardzo różniła się od nich? Czyżby była kobietą, którą nie powodowała próżność i która nie potrzebowała nieustającej męskiej admiracji? Kiedy przechodził obok kafejki, młodzieniec wabił już kolejną turystkę, która, sądząc ze sposobu, w jaki się do niego uśmiechnęła, powitała jego zainteresowanie dużo chętniej niż Jodie. Jodie nie mogła wejść do apartamentu, nie zatrzymując się przed galerią dziecięcych rysunków. Za każdym razem odnajdowała w nich jakiś nowy rys. Na niskim stoliku pod ścianą leżał oprawny w skórę album prezentujący detale wystawionych prac. Jodie przeglądała go, kiedy wszedł Lorenzo. Sprawdź - Bo tak trzeba. I do Sylwii. Flic wolno skinęła głową. - Chodź do domu, proszę! Chloe jest w salonie. - Najpierw czymś ją przykryję. - Zaraz coś przyniosę... - obiecała Izabela. - Za chwilę. 134 Flic znów pokiwała głową. Ruszyła w stronę domu, ale po chwili się zatrzymała. - Nie dzwoń do niego - poprosiła. - Do kogo? - Do Matthew. Nie zawiadamiaj go. - Ależ muszę! - Dlaczego?