- Znam tę dziurę. Nie ruszaj się z miejsca aż do mojego

Tuż obok jest biuro szeryfa, włamanie wcale nie byłoby proste. Poza tym mamy tu kamery, monitoring - wskazała na ciężki metalowy regał zastawiony wielkimi księgami. - Gdzie? - Milla nie widziała żadnej kamery. - Takie małe gówienko. Lewy górny róg. Widzisz te otwory do regulowania wysokości półek? Trzecia dziurka od góry. No tak. Rzeczywiście w trzeciej dziurce od góry coś siedziało. - To jest kamera? - Chytre, nie? Jeden z urzędników podejrzewał, że jego żona ma romans z poprzednim referendarzem sądowym, że urządzają sobie schadzki właśnie w tym budynku. Wynajął specjalistyczną firmę i w jeden weekend okablował cały sąd i urząd. W sumie opłaciło się, bo ich przyłapał. - Może obejrzymy nagranie? Chyba że gdzieś przełożyłaś listę? an43 373 - Nigdy jej nie ruszam - odparła Ellin. - Nigdy. Była tu jakiś miesiąc temu, wtedy ją widziałam, bo przeglądałam teczkę, szukając czegoś innego. Ale nie wszystko stracone, jak powiedziałby Szekspir. http://www.zsskolbuszowadolna.com.pl niej, jego głos był ciepły i miły jak zwykle, ale nietrudno było wyczuć bolesne napięcie między nim a Susanną. Musieli się pokłócić, a Milla czuła się przez to niezręcznie. Pomyślała, że zrobiliby lepiej, odwołując spotkanie. Nie miała ochoty na sztywną kolację w dusznej, ciężkiej atmosferze. No cóż, teraz już i tak za późno. Restauracja, którą wybrali, należała do umiarkowanie eleganckich. Wpuszczali bez krawata, ale raczej nie w dżinsach. Było to jedno z ulubionych miejsc Milli ze względu na świetne potrawy z grilla. Wybrała łososia, którego pieczono tu na drewnie cedrowym. Potem pogrążyła się w beztroskiej rozmowie: ostatecznie mogła cieszyć się ich towarzystwem, nawet jeśli oni nie cieszyli się swoim nawzajem. Nie spieszyli się z jedzeniem; kiedy już kończyli i zamówili

- Hm, nie łapię - powiedziała Joann. - Skoro ten gość cię nakrył, to czemu nie powiedział pozostałym? - Nie byli razem. On też ich obserwował. - Cóż, to zmienia postać rzeczy - mruknął ktoś cicho. - Wiesz, kto to mógł być? - spytała Debra. - Nie mam pojęcia. Nawet mu się porządnie nie przyjrzałam. Ale Sprawdź Powinna była się tego spodziewać. Przecież True powiedział jej kilka godzin temu: rozpuść wiadomość, a Diaz sam cię znajdzie. Ona wykrzyczała to w knajpie pełnej ludzi: nagroda za informację o Diazie. Tymczasem facet był w pobliżu. Może nawet to słyszał. Może powinna się zdziwić, że przyjazd tutaj zajął mu aż trzydzieści sześć godzin; mógł przecież czekać na nią wczoraj rano. A potem przypomniała sobie, że ludziom w knajpie podała swoje prawdziwe nazwisko: Milla Edge. Nie „Milla Boone", jak zazwyczaj się przedstawiała. Jej telefon był pod „Edge"; kiedy mówiła True, że jej nazwiska nie ma w książce telefonicznej, miała na myśli nazwisko „Boone". Sam True miał jej domowy numer, bo osobiście zapisała mu go na wizytówce. Zatem skoro Diaz mimo to ją wytropił, to mógł równie dobrze włamać się dziś w nocy do jej mieszkania, zanim