poddawali.

an43 383 chronić przed chłodnymi powiewami wiatru, pomogła Milli odnaleźć Justina wśród tłumu innych dzieci. Chlipała głośno, patrząc, jak chłopiec wsiada do autobusu, jak macha radośnie do innej kobietyWszystko w nim było takie... znajome, od koloru włosów, przez kształt głowy, aż po sposób chodzenia. Miał ciągle jeszcze twarz dziecka, ale jego rysy już powoli zaczynały się wyostrzać, zapowiadając nadchodzące dojrzewanie. Blondyn o niebieskich oczach z ujmującym uśmiechem - wykapany David. Milla była tak roztrzęsiona, tak nabuzowana emocjami, że miała ochotę wyskoczyć z wynajętego samochodu, odrzucić głowę do tyłu i zawyć najstraszniejszym głosem, jaki słyszało to miasto. Chciała podbiec do ogrodzenia i wołać głośno syna po imieniu, choć oczywiście wszyscy pomyśleliby, że zwariowała, a szkoła natychmiast wezwałaby policję. Chciało jej się tańczyć, śmiać, płakać. Targało nią tyle sprzecznych emocji, że sama nie wiedziała, co się z nią dzieje. Chciała zatrzymywać przechodniów, pokazywać im https://blackhatseo.win/ córeczki; dwa lata zajęło jej odnalezienie drania i odebranie mu dzieci. Olivia Meyer, pochodząca z Nowego Jorku absolwentka Harvardu, sama wybrała „życie w piekle" (to jej określenie mieszkania w El Paso niezwykle irytowało miejscowych pracowników centrali). A to dlatego, że jej stary niedołężny dziadek pewnego listopadowego dnia zdecydował się wyjść z domu i godzinami błądził po ulicach miasta, nie mając nawet swetra, dopóki nie zgarnął go z ulicy przejeżdżający gliniarz. Najlepszym sposobem znajdowania zaginionych było zasypanie całego obszaru poszukującymi. Wszyscy to rozumieli i z całej duszy poświęcali się zadaniu. Brian stał przy automacie z kawą, gdy Milla weszła do biura. - Zrobić ci? - zapytał, podnosząc kubek. Skinęła głową. Joann

pewnie tę swoją wielką giwerę. Lufa opierała się o skroń Loli. Ręka mężczyzny nawet nie drgnęła, w jego oczach była stalowa pewność siebie. I coś jeszcze: zimna, lodowata, trzymana pod nieludzką kontrolą wściekłość. - Rzuć nóż. Liczę do jednego. Jed... Nie czekał nawet tyle na reakcję kobiety. Lewa ręka Diaza Sprawdź i łopatką, w czerwonej czapeczce z daszkiem. Kin-derbal urodzinowy. Pierwszy dzień w szkole - mały uczeń trzymający dumnie swój plecak, prezentujący z uśmiechem brak dwóch przednich jedynek. Milla z trudem powstrzymywała szloch. Jej dziecko. Tak bardzo brakowało jej tego wszystkiego. Chłopiec w stroju drużyny T-balla, z poważną miną trzymający kij tak, jak to podpatrzył u dużych graczy. W stroju futbolowym, w za dużym kasku, prawie zupełnie zasłaniającym twarz. Był taki mały, taki żywy... Taki szczęśliwy. Było jeszcze więcej zdjęć ze szkoły, a także kilka pozowanych, zrobionych u fotografa. Jednoroczny bobas z mocno już zużytym misiem. Dziecko na małym traktorku ze skupieniem kręcące kierownicą. Niemal mogła usłyszeć, jak naśladuje odgłosy silnika. an43