niego, ciągnęło go za ręce, czubki palców, dobierało się do

oparła płótno na kolanie i zabrała się do malowania. Zaczęła od lilii, potem szybkimi ruchami domalowała róże i kilka innych kwiatów. Pamiętała też, by zwyczajem mistrzów malujących kwiaty dodać motyle, pszczoły lub gdzieniegdzie kroplę rosy lśniącą na aksamitnym płatku. Malowanie pochłonęło ją bez reszty. Uwielbiała to. Pragnęła przelać na płótno choć część piękna, które podziwiała. Skupiona na powstającym obrazie, zapomniała o całym świecie, nawet o upływającym czasie. Ławeczka, na której siedziała, stała w cieniu, Tempera zdjęła kapelusz, a że dzień był bardzo ciepły, rozluźniła też ciasną pod szyją, skromną sukienkę, by czuć się swobodniej przy pracy. Musiały upłynąć jakieś trzy godziny, może nawet więcej, kiedy usłyszała za sobą głos: — Ależ to jest bardzo dobre! Przerwała pracę i odwróciła głowę. Nagle wyrwana ze skupienia, oszołomiona, przez moment nie mogła sobie 57 https://www.swiat-kobiet.pl Teraz, krążąc nerwowo po swoim uroczym pokoiku, w którym nie czuła się już jak u siebie, marzyła tylko o jednym: żeby wreszcie wyznać komuś prawdę. Oczywiście zostanie ukarana, ponieważ jest winna... popełniła fałszerstwo. Perspektywa, że zabiorą ją na policję, postawią przed sądem, wezmą w krzyżowy ogień pytań, a może nawet wyślą do jakiegoś zakładu wychowawczego - była zbyt przerażająca, by o niej myśleć. A jednak, jeśli nic nie powie, jeśli nie otworzy ust i nie wyrzuci z siebie tego wszystkiego, to z całą pewnością zwariuje. 60. Matthew dotarł wreszcie do mieszkania Kat. Dopiero kiedy od jej drzwi dzieliło go raptem kilkadziesiąt kroków, przyszło mu do głowy, że ponieważ nie dawał znaku życia,

- Ma rację. Ale skoro trzeba... 34. - To twoja wielka szansa, Chloe - mówiła Flic do najmłodszej siostry. - Więc nie daj plamy - dodała Imogen. - Wciąż nie rozumiem, dlaczego właśnie ja? Sprawdź Cokolwiek się wydarzy, będzie tylko następnym krokiem ku nieuniknionemu rozstaniu. Edward wiedział, że nie potrafi żyć w wiecznym lęku, że ona go zostawi, tak jak ojciec jego matkę. Odwrócił się od okna i usiadł przed komputerem. ROZDZIAŁ JEDENASTY Było jeszcze wcześnie, kiedy Edward wyszła kupić mleko. Nie lubiła czarnej kawy, a nie chciała rezygnować ze zwyczajowej dawki kofeiny. Wracając, zauważyła samochód jadący wolno tuż za nią, ale zagłębiona we własnych myślach nie zwróciła na niego większej uwagi. Była już prawie przy budynku, kiedy nagle po jej obu stronach pojawili się dwaj mężczyźni, chwycili ją za ręce i pociągnęli do samochodu, który zatrzymał się obok. Zuran był krajem bardzo bezpiecznym i Bella nie mogła przypuszczać, że samotne wyjście na ulicę może stanowić jakiekolwiek zagrożenie. Szamotała się wściekle, próbując się uwolnić, kiedy zobaczyła, że tylne drzwi samochodu zostały otwarte. Napastnicy już mieli ją tam wepchnąć, kiedy nagle znikąd pojawiły się trzy policyjne wozy, które kolejno hamowały gwałtownie, blokując porywaczy. Z samochodów wysypali się uzbrojeni policjanci i ruszyli jej na pomoc. W ciągu kilku sekund była wolna, a jej prześladowcy zakuci w kajdanki, łącznie z kierowcą bandyckiego wozu. - Całe szczęście, że akurat tędy przejeżdżaliśmy - powiedział Belli najstarszy z policjantów, kiedy dziękowała za udaną interwencję. – Dokąd pani teraz idzie? Bella wskazała budynek. - Jeden z moich ludzi odprowadzi panią na miejsce - zdecydował policjant. Skinieniem przywołał nie jednego, a dwóch krępych funkcjonariuszy. Ku zmieszaniu Belli nie tylko odprowadzili ją do apartamentu, ale uparli się wejść do środka i sprawdzić kolejno każde pomieszczenie. I po co komu kofeina, pomyślała rozdygotana, kiedy wyszli. Musiała walczyć ze sobą, żeby się nie rozpłakać. Postanowiła napić się kawy pomimo wszystko.