Ten jeden raz mu uwierzyła.

pewno jest wsród nich kluczyk do jednego z samochodów, a jesli pogrzebie jeszcze troche w dokumentach, na pewno znajdzie cos, co pozwoli jej wybrac pieniadze z konta. Musi znalezc jakis dokument to¿samosci i umowe, która musiała kiedys zawrzec z bankiem - to powinno wystarczyc. Wezmie troche gotówki, mo¿e skorzysta z bankomatu... Gdyby tylko znała hasło. Serce waliło jej jak młotem. Musi to zrobic. Musi znalezc wyjscie z tej okropnej sytuacji. To bedzie pierwszy dzien twojego ¿ycia. Dzien, w którym uciekniesz stad i zaczniesz naprawde ¿yc. Drzwi apartamentu skrzypneły cicho. Marla podskoczyła na łó¿ku i siegneła po rewolwer. Zacisneła palce na kawałku chłodnego metalu. Drzwi sypialni drgneły, pchniete czyjas dłonia. Marla siedziała bez ruchu, napieta do granic wytrzymałosci. Krople potu wystapiły jej na czoło. Nie odbierzesz mi dzieci, ty sukinsynu, myslała, spodziewajac sie ujrzec Aleksa. Wstrzymała oddech, nie http://www.robmyswoje.org.pl Shep zwracał większą uwagę na lusterko wsteczne niż na samochody jadące z przeciwka. Powiedział sobie, że to tylko zbieg okoliczności - że w miasteczku wielkości Bad Luck obecność kilku nienawidzących się osób w jednym miejscu nie jest niczym nadzwyczajnym. Ale też nie zapomniał o tym, co zobaczył. McCallum i Smith razem zawsze byli niebezpieczni. Widok Smitha jadącego za McCallumem dawał Shepowi do myślenia przez całą drogę powrotną. Prawie nie zwracał uwagi na to, że jego dzieci się biją. Wyjął chusteczkę, żeby wytrzeć im buzie, ale one były na bakier z higieną, więc wyskoczyły z wozu i puściły się pędem przez podwórze. Shep wysiadł z dodge’a, wepchnął chusteczkę do tylnej kieszeni, zignorował zawzięcie ujadającego Skipa i wszedł do domu. W domu panował wielki zaduch. Wiatraczki tylko rozgarniały gorące powietrze. - No, najwyższa pora - stwierdziła Peggy Sue, kiedy wszedł do kuchni. Garnek już stał na ogniu, na desce leżały pokrojone pomidory i sałata, a kukurydziane, ociekające oliwą tortille czekały na to, żeby je nadziewać. - I następnym razem nie dawaj dzieciom lodów - dodała spokojnie. - Wiesz, że potem marudzą przy obiedzie.

osiemnastolatek, który okazał sie znacznie bardziej kompetentny, ni¿by wskazywał na to jego wiek. Cała operacja nie zabrała mu du¿o czasu. Po godzinie miał ju¿ wszystko - wydrukowany raport, zdjecia, ¿yciorysy zawodowe, zeznania podatkowe, listy wykroczen drogowych i tyle informacji o Pam Delacroix i członkach własnej rodziny, Sprawdź nieszczesnym, godnym litosci stworzeniem bez przeszłosci. Chciała zacisnac zeby, ale i tak ju¿ były ze soba mocno złaczone. 66 - Prosze pamietac, ¿e to nie jest anormalne -pocieszał ja lekarz, sprawdzajac puls, a potem odruchy. - Teraz prosze ujac moje palce i scisnac je najmocniej, jak pani zdoła. - Wyciagnał przed siebie wskazujace palce obu rak. Marla scisneła je z całej siły. - Dobrze, prosze puscic. - Zanotował cos w karcie. - A jesli chodzi o pamiec, wszystko wróci. Miała pani wstrzas mózgu i była w spiaczce przez dłu¿szy czas. Dla mózgu to szok. - Usmiechnał sie szeroko. - Ale wszystko powinno sie pani przypomniec.